Holenderski pilot winowajcą katastrofy w Stambule

Najnowsze wiadomości z Holandii, potwierdzone przez tureckie media i agencję informacyjną Reuters wskazują, iż winowajcą katastrofy lotniczej mającej miejsce w zeszłym miesiącu na lotnisku w Stambule był holenderski drugi pilot maszyny. Lotnik miał nie zrozumieć poleceń wydawanych mu przez wieżę kontroli lotów.

Miesiąc temu, w środę 5 lutego, w godzinach popołudniowych doszło do katastrofy lotniczej z udziałem Boeinga 737-800 linii Pegasus. Samolot podczas lądowania nie zmieścił się na pasie startowym i wypadł z niego, spadając po przyziemieniu z małej skarby. Na skutek tego incydentu maszyna, w której znajdowało się 177 pasażerów i członków załogi, dosłownie rozpadła się na części. Zginęły trzy osoby, a 179 zostało rannych.

 

Tuż przed tragedią

Gdy maszyna Pegasus Airlines leciała ścieżką podejścia do osi lotniska, została poinformowana przez wieżę kontroli tureckiego lotniska, aby nie siadała na pasach Sabiha Gökçen. Procedurę podejścia według kontrolerów należało przerwać z racji na bardzo złe warunki atmosferyczne. 737- jednak postanowił wylądować, co doprowadziło do tragedii.

 

Nie rozumiał

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż za katastrofę odpowiada najprawdopodobniej drugi pilot rejsowej maszyny. Podczas podejścia to on bowiem odpowiada za kontakt z obsługą naziemną, gdy kapitan nadzoruje schodzenie. Jak wynika z zarejestrowanych rozmów, turecki kontroler lotu miał poinformować holenderskiego pilota o bardzo trudnych warunkach na pasie startowym i nakazać przerwanie lądowania. Wiadomość ta, pomimo iż dotarła do kokpitu maszyny, nie została najprawdopodobniej zrozumiana lub dobrze zinterpretowana.

Maszyna Pegasus Airlines nadal kontynuowała schodzenie i wylądowała na pasie lotniska. Manewr ten obył się bez problemów. Te zaczęły się kilka sekund po przyziemieniu. Gdy piloci zaczęli hamować okazało się, iż na płycie doszło do aquaplaningu, znanego choćby wszystkim kierowcom z dróg na całym świecie. Samolot stracił przyczepność, przez co hamulce okazały cię całkowicie bezużyteczne. Sam zaś ciąg wsteczny i opuszczone klapy nie pozwoliły rozpędzonej maszynie wyhamować na pasie. W efekcie samolot przejechał przez wyasfaltowaną drogę, a następnie stoczył się w dół małego załomu. Na skutek tego kadłub boeinga pękł na kilka części. To zaś doprowadziło do tego, iż praktycznie wszyscy na pokładzie odnieśli obrażenia, a trzy osoby zginęły.

 

Aresztowania

Obaj piloci zostali przesłuchani na okoliczność wypadku. Pomimo, iż wiele wskazuje, że za całą tragedię odpowiada holenderski drugi pilot, to jednak sankcje spadły na dowódcę lotu. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, że kapitan został bowiem aresztowany, obywatel Niderlandów przebywa zaś na wolności.