Nosacze, już niedługo czekają was problemy w Belgii i Holandii

Nosaczu z dieslem strzeż się

Nosacze bójcie się. Już niedługo przyjazd Waszym ukochanym passatem kombi do Belgii lub Holandii może skończyć się dla Was potężnymi problemami i drenażem portfela do samego dna.

rozliczenie podatku z Holandii

Passat w dieslu, ukochane auto wielu Nosaczy. Pojazd nie do zajechania, który gdyby nie przekręcać licznika już dawno wskazywałby połowę drogi na księżyc. Auto to jest wygodne i niezawodne. To, że kopci, to nie problem. Po co komu bowiem zapychający się filtr cząsteczek stałych czy katalizator. Dlatego urządzenia tego typu często lądowały wyrzucane przez Nosaczy na śmietniku. Teraz jednak tacy ludzie znajdą się na celowniku Belgów i najprawdopodobniej również już niedługo Holendrów. Czyżby więc poruszanie się takim autem po Niderlandach grozi sankcjami?

Wiele wskazuje na to, że tak. Belgowie wprowadzają bowiem w swoim kraju „zielone fotoradary”. Co to takiego? Bynajmniej nie urządzenia mierzące prędkość, zasilane fotowoltaiką. System ten ma wykrywać kierowców trucicieli i usuwać ich z ruchu drogowego. W krainie czekolady zakończono już pierwsze próby terenowe na 200 000 pojazdów, a nad rozwiązaniem tym zastanawiają się również Holendrzy.

 

Filtr cząsteczek stałych

Jak ostatnio zauważył belgijski rząd, część tamtejszych kierowców i przybyszy z innych części Europy nie decyduje się na wymianę filtra cząsteczek stałych, gdy ulegnie on zabiciu lub zepsuciu. Wielu użytkowników diesla jeździ z takim uszkodzonym elementem o dużo niższej sprawności, Nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju Nosaczach, którzy decydują się na wycięcie go, w myśl, iż jedna kontrolka więcej święcąca się na desce rozdzielczej to nie problem.
W trosce więc o środowisko naturalne Belgowie zdecydowali się, iż podejmą walkę z tego typu drogowymi trucicielami. Batem na nich mają być właśnie ekologiczne „zielone” fotoradary”.

Ulga dla środowiska

Jak wskazują bowiem Belgowie, wyłącznie takich pojazdów z ruchu może wpłynąć znacząco na jakość powietrza w kraju. Badania bowiem dobitnie wykazały, iż kilka takich pojazdów, bez filtrów cząsteczek stałych, czy katalizatorów potrafi wyprodukować tyle samo spalin i substancji szkodliwych co dziesiątki spawanych pojazdów. Wykluczenie ich więc z ruchu drogowego pozwoli, między innymi, na zmniejszenie emisji azotu w zależności od badań od 40% aż do nawet 80%.

 

Testy

Jak jednak wyłapywać tego typu kierowców. Planowane są wyrywkowe kontrole na drogach, inspekcja ruchu drogowego ma móc badać pojazdy wkładając czujnik do rury wydechowej. To jednak nie wszystko, testowane są „ekologiczne fotoradary”. Urządzenia te mają działać jak klasyczny fotoradar. Zamiast jednak radaru i systemu do pomiaru prędkości mają korzystać z systemu czujników umieszczonych w drodze. Jeśli te wykażą, iż normy spalin są znacząco przekroczone, informacja ta trafi do urzędników, którzy dokonają tak jak w przypadku zdjęcia z fotoradaru, weryfikacji zgłoszenia z systemu. Na chwilę obecną prototyp został poddany testom, w których zmierzono emisję 200 000 pojazdów. Badania te wypadły na tyle pozytywnie, iż Belgowie chcą pierwsze „zielone fotoradary” umieścić w Brukseli oraz w porcie w Antwerpii.  Na rozwiązanie to również z zaciekawieniem patrzą Holendrzy, którzy walcząc z azotem, produkowanym przez samochody,  ograniczyli prędkości na autostradach. Jeśli więc rozwiązanie się sprawdzi na terenie ich sąsiada, system ten zawita też w Niderlandach, a dopuszczalna prędkość być może znów będzie mogła wzrosnąć.

Mówiąc więc krótko, właściciele przerobionych, starych diesli strzeżcie się.