„Nocne zwiedzanie” w Muzeum Singera w Laren

W Królestwie Niderlandów z racji na epidemię muzea i inne obiekty kultury są zamknięte. Okazuje się jednak, iż Holendrzy tak bardzo kochają sztukę iż postanowili odwiedzić jedną z wystaw w Muzeum Singera w Laren. Szkoda tylko, że zrobili to w tak niecodzienny sposób, a co gorsza postanowili zabrać ze sobą pamiątki.

Każdy z nas potrzebuje czasu, by trochę się „odchamić”. W tym celu wielu wybiera się do teatru czy opery. Możliwości te jednak teraz w Królestwie Niderlandów, są wyjątkowo mocno ograniczone. Zakaz zgromadzeń i zamknięcie miejsc kultury nie pozwala obejrzeć przedstawienia na żywo. Opera odtwarzana zaś z internetu, nawet przy najlepszym zestawie audio to już nie to samo co na żywo. Na szczęście mieszkańcom krainy tulipanów pozostają galerie sztuki i muzea. Można w nich obcować z płótnami i grafikami największych artystów twarzą w twarz, napawać się ich pięknem i kontemplować ponadczasowość przesłania. Obrazy wiszą w nich bowiem dalej, pomimo zamknięcia galerii.

Głód sztuki

Taki głód sztuki przyświecał nieznanemu zwiedzającemu lub zwiedzającym, którzy postanowili odwiedzić muzeum Singera w Laren. Niestety o godzinie 3:15 w nocy z niedzieli na poniedziałek, galeria-muzeum było zamknięte. Nic to jednak dla głodnych zwiedzania ludzi. Jak wiadomo, sztuka wymaga poświęceń, dlatego też w drobny mak posypały się przeszkolone drzwi wejściowe i zwiedzający mógł rozpocząć swoje turné po obiekcie.

Nocne zwiedzanie

Nocne zwiedzanie ma wiele plusów. Po pierwsze jest darmowe. Nikt bowiem nie wymaga od nas biletu. Po drugie, przechadzając się po muzeum, jesteśmy sami. Dzięki temu nikt nas nie pogania, nikt nie wchodzi pomiędzy widza a dzieło. Panuje cisza i spokój. Podziwianie malarstwa to proces długotrwały. Wymaga od widza skupienia i czasu. Pobieżne spojrzenie na płótno czy grafikę nie pozwala dostrzec jego głębi, każdego szczegółu. Nie umożliwia wyprawy w głąb duszy autora, pozwalającej zrozumieć co czuł wykonując kolejne pociągnięcia pędzlem. W nocy, będąc samemu w muzeum i słysząc własne myśli mamy więc do czynienia z sytuacją wręcz idealną. "Wręcz" ponieważ są jednak pewne minusy. Jednym z nich jest brak światła. Holendrzy to ekologiczny naród, więc jak na złość zaciemniają galerię. Zwierzający muszą więc posługiwać się własnymi latarkami. Te jak wiadomo, mają najróżniejszą barwę światła, która padając na płótna, potrafi spowodować drobne przekłamania w odbiorze. Nie jest to zbyt komfortowe.

 

Hałas

Kolejną kwestią, która musiała również przeszkadzać zwiedzającemu bądź zwiedzającym był nagły hasał, rozlegający się w muzeum Singera Larena. Dźwięk syreny nie sprzyja kontemplacji. Dlatego też goście postanowili wynieść z wystawy "Lentetuin, de pastorietuin te Nuenen in het voorjaar" („Ogród wiosenny, ogród parafialny w Nuenen na wiosnę” z 1884 roku.) Najwyraźniej po to, by móc podziwiać go przy dziennym świetle, gdzieś w domowym zaciszu. Ewentualnie przekazać go innym głodnym sztuki mecenasom.

 

Poszukiwania

Decyzja o takiej indywidualnej kontemplacji nie spodobała się jednak właścicielom muzeum. Również policja nie była zadowolona z takich poczynań miłośników sztuki. Funkcjonariusze są jednak pełni podziwu dla zwiedzającego i zrobią wszystko, by go bliżej poznać. Już teraz, wręcz z fanowskim poświęceniem, gromadzą wszelki materiał dowodowy mogący pozwolić im dotrzeć do „idoli”. Gdy już to się uda, miłośnicy sztuki będą mieć zapewne wiele czasu na kontemplacje, a może nawet stworzenie własnych malowideł w więziennym „hotelu”.