Nasz rodak wodował w De Lier
Nasz rodak może mówić o ogromnym pechu, a zarazem szczęściu po tym co się stało w De Lier. Z jednej strony swoją jazdę zakończył w wodzie. Z drugiej jednak obyło się tylko na chwili strachu i stratach materialnych. Mężczyźnie bowiem udało się wydostać z auta o własnych siłach.
To był niedzielny wieczór. Około godziny 18 na Burgerdijkseweg samochód prowadzony przez Polaka przestał jechać prosto swoim pasem jezdni. Jego właściciel z nieznanych dotąd przyczyn stracił panowanie nad pojazdem. Autem mężczyzny zarzuciło, przybrał on pobocze i zjechał z drogi w dół stromego nasypu – kanału wypełnionego wodą. Nie było tam na szczecie zbyt głęboko. Pojazd też zatrzymał się mocno przekrzywiony, ale z siedzeniem kierowcy nad wodą.
Bez paniki
Dzięki temu kierowca musiał nieco się nagimnastykować, ale udało mu się samodzielnie i całkowicie bezpiecznie opuścić w 1/3 zatopiony pojazd. Na miejsce zdarzenia po chwili przybyła karetka pogotowia. Policja ani lekarze nie wskazali jednak na to, by po incydencie na Burgerdijkseweg naszemu rodakowi przydarzyło się coś poważnego.
Nieco później na miejscu zjawiła się też pomoc drogowa, która wyciągnęła pojazd z wody. Co dalej stanie się z samochodem? To już zależy od właściciela i tego czy będzie opłacało mu się go remontować. Sam silnik nie znalazł się bowiem w wodzie, ale tył wraz z częścią wnętrza zostały zalane. Ucierpieć więc mogła nie tylko tapicerka, ale i elektryka pojazdu.
Dużo szczęścia
Jak wspomnieliśmy wyżej, nasz rodak mógł mówić o szczęściu, nie tylko dlatego, iż pojazd zatrzymał się w taki, a nie inny sposób w wodzie. Kilka metrów dalej przy drodze rosły bowiem stare grube drzewa. Gdyby samochód uderzył w nie, życie kierowcy mogłoby być poważnie zagrożone. Sama kolizja z pniem jest wyjątkowo niebezpieczna. Wodowanie po niej, gdy kierowca jest nieprzytomny, ranny lub nie potrafi wydostać się z uszkodzonego auta to prosty przepis na tragedię. Takich tragedii zresztą w Holandii każdego roku zdarza się od kilku do kilkunastu. Przydrożne kanały i drzewa stanowią w tym kraju poważne zagrożenie dla kierowców, mimo to jednak sytuacja w tym względzie od lat się nie zmienia. W wielu miejscach nadal brakuje bowiem barier energochłonnych.
Źródło: AD.nl