Naloty na mieszkania Polaków w Holandii
W minionym tygodniu doszło do serii nalotów na mieszkania polskich pracowników migrujących w Brabancji Wschodniej i Północnej Limburgii. Celem akcji nie byli jednak nasi rodacy w nich zakwaterowani, a same mieszkania. Służby postanowiły sprawdzić, w jakich warunkach żyją przybysze z naszej części Europy. Jak zakończyła się ta akcja?
Skala akcji
Podczas akcji, w której udział brali przedstawiciele organizacji rządowych i samorządowych, odwiedzono 91 budynków, w których mieszkali pracownicy migrujący, głównie Polacy, Bułgarzy, Węgrzy i Rumuni. W 70 miejscach stwierdzono naruszenie zasad zakwaterowania. W tym w 15 lokalizacjach skala nadużyć była tak duża, iż wszczęto natychmiastowe działania, a organy ścigania rozpoczęły własne dochodzenia.
Problemy
Pracownicy nadzoru budowlanego i inspekcji pracy podczas akcji sprawdzali nie tylko czy nie ma przeludnienia, zagrożenia bezpieczeństwa pożarowego lub wad konstrukcyjnych budynku, pleśni, grzyba na ścianach. Chciano też się przekonać czy migracji nie padają ofiarami wykorzystywania przez pracodawców. Czy nie muszą pracować zbyt długo oraz, czy ludzie ci otrzymują należne im godziwe wynagrodzenie. Sprawdzano także dokumentację pracodawców dotyczącą świadczeń opieki zdrowotnej. To ostatnie wiąże się z tym, iż wielu pracowników nie mając wystarczającej wiedzy w tym zakresie, zostawia kwestie ubezpieczenia pracodawcy, a ten często chce i na tym polu zarobić na podwładnym.
Przepytani
Jednostki interwencyjne przed rozpoczęciem akcji przeszły również dodatkowe szkolenie z zakresu rozpoznawania oznak handlu ludźmi. Wszystko po to, by przeczulić kontrolerów na możliwe ryzyko wystąpienia tego typu procederu. Dlatego też, gdy doszło do nalotów, kontrolerzy rozmawiali w sumie z 384 osobami o ich warunkach życia i pracy, a także o odczuciach dotyczących zakwaterowania w Holandii. Służby chciały nie tylko poznać opinie migrantów, ale też uczulić ich na to jak łatwo mogą stać się ofiarami manipulacji nieuczciwych pracodawców.
Asertywni
Peter Knoops, przewodniczący zespołów interwencyjnych Wschodniej Brabancji i Północnej Limburgii, po przeprowadzonej akcji przekazał dziennikarzom AD, że udało im się pozyskać dużo informacji na interesujące ich zagadnienia dotyczące losu zagranicznych pracowników. Holender liczy, iż namierzone problemy zostaną jak najszybciej rozwiązane przez pracodawców i los migrantów zarobkowych się polepszy. Jest ku temu pewna szansa, ponieważ podczas nalotu służby odwiedziły kilka miejsc, co do których już wcześniej władze miały wątpliwości. Na miejscu okazało się, iż właściciele-przedsiębiorcy wzięli sobie uwagi do serca i punkty te spełniały teraz wszystkie normy.
Knooops w rozmowie z dziennikarzami wskazuje również na jeszcze jeden fakt. Każda taka akcja pozwala uświadamiać pracowników. Widać już tego pierwsze efekty. Jak mówi, zwłaszcza Polacy staja się coraz bardziej asertywni i odporni na próby oszustwa. Migranci z naszego kraju dysponują coraz większą wiedzą na temat praw, jakie przysługują im w Holandii i coraz rzadziej padają ofiarami oszustów.
Współpraca
Naloty te zacieśniły też współpracę między 28 uczestniczącymi w nich organizacjami, w tym 19 gminami, policją, holenderską inspekcją pracy, regionami bezpieczeństwa itd. Dzięki czemu w przyszłości podmioty te mają działać sprawniej i efektywniej, co ma w prostej linii przełożyć się na wzrost jakości życia pracowników migrujących w Niderlandach.
Źródło: Ad.nl