Miało być targowisko, a byli Polacy w Blerick
W Holandii z okazji Dnia Matki, mającego miejsce w tym kraju w ostatnią niedzielę, odbywały się różne większe i mniejsze imprezy. Jedną z nich miał być targ staroci w Blerick. Wydarzenie to miało mieć miejsce na jednym z tamtejszych parkingów. Pojawili się jednak Polacy i nic z tego nie wyszło.
Targ staroci w Blerick został odwołany dosłownie w ostatniej chwili. Czemu? Wszystko z powodu dużej ilości samochodów zaparkowanych na parkingu, na którym miało dojść do wydarzenia. Auta stały w miejscach, gdzie miały pojawić się stragany. Nie było więc możliwości rozłożenia kramów. Ponadto rozłożone stragany blokowałyby możliwość wyjazdu zaparkowanym pojazdom.
Impreza na parkingu
Tego typu jarmarki i targowiska zwykle odbywają się bez problemów. Z dużym wyprzedzeniem organizatorzy i władze miasta wybierają lokalizację, którą ze względów praktycznych jest zwykle duży parking. Następnie w jego rejonie stawia się znaki, iż będzie on wyłączony z użytkowania w tym i w tym dniu. Czasem nawet wkładane są odpowiednie ulotki za wycieraczkę zaparkowanych pojazdów, tak by ich kierowcy wiedzieli o wydarzeniu i tego konkretnego dnia poszukali innego miejsca postojowego. Tak też było i w przypadku imprezy w Blerick.
Niemiła niespodzianka
Gdy jednak o godzinie 4 rano w niedzielę jeden z organizatorów udał się na parking, zobaczył, iż miejsce to nie opustoszało. Na placu stało zaparkowanych 35 samochodów. Prawie wszystkie maszyny miały polskie tablice rejestracyjne. Auta te stały na całym terenie parkingu, nie było więc możliwość lokalnego ograniczenia terenu targowiska.
Policja rozkłada ręce
„Umieściliśmy już wcześniej zawiadomienia, że muszą odjechać. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem”, mówi holenderskim dziennikarzom Coen Ottenheijm jeden z organizatorów imprezy. Mężczyzna zawiadomił o całej sprawie policję. Funkcjonariusze jednak nic nie mogli zrobić. Nie można bowiem odholować prawidłowo zaparkowanego pojazdu. (Prawo nie działa wstecz- jeśli zaparkował auto i zostawił tam pojazd, gdy było to legalne, gdy nie było informacji o chwilowym zakazie parkowania, nic nie można zrobić. Człowiek nie ma bowiem obowiązku przychodzenia codziennie do pojazdu). Zresztą w tak krótkim czasie usunięcie takiej ilości maszyn byłoby niemożliwe. Policjanci zaproponowali więc, by organizatorzy udali się do gminy. Czas jednak mijał, a pomysłodawcy imprezy i samorządowcy nie umieli znaleźć rozwiązania.
W efekcie zapadła więc decyzja o odwołaniu imprezy.
Źródło: Ad.nl