Mężczyzna specjalnie dostawał mandaty

Holenderski Robin Hood i parkomaty

Pewien Holender dostawał mandaty. Fakt, bankiet za szybą samochodu czasem zdarza się każdemu. Ten jednak zebrał ich aż czterdzieści. Dlaczego? Mieszkaniec krainy tulipanów miał w tym pewien plan, plan, który jednak ewidentnie nie wypalił.

Nieopłacenie parkingu to prosta droga do otrzymania grzywny. Czasem może się to zdarzyć. W roztargnieniu nie zapłacimy za postój lub przyjdziemy po pojazd nieco za późno. W przypadku jednak pewnego Holendra w działaniu tym było coś więcej. Człowiek ten po postu nie płacił. W ciągu sześciu miesięcy otrzymał on dziesiątki mandatów za parkowanie w całej południowej części Królestwa Niderlandów.

 

Początek serii

Wszystko zaczęło się 26 czerwca 2019 roku. Wtedy to opisywany tu mężczyzna otrzymał pierwszy mandat w Bredzie za nieopłacony parking. Dzień później to samo spotkało go w Tilburgu. Następnie zaś kwitki za szybą jego auta pojawiły się w Den Bosch, Oisterwijk, Bergen op Zoom, Vlissingen, Sluis, Goes i Heerlen. Na każdym z nich widniała kwota od 55 do 70 euro. Mężczyzna jednak nie zapłacił za ani jeden. Zamiast tego składał sprzeciw, wskazując, iż nie złamał przepisów na jakie powoływali się wystawiający mandat.

 

Zaskarżenie

Jak to możliwe? Za każdym razem jak mężczyzna parkował swój pojazd, stawiał go tak, by jedno z kół znalazło się na chodniku. Co to daje? Kierowca, zgłaszając zażalenie na mandat, wskazywał, iż nie zaparkował w sensie prawnym. Naruszył on inne przepisy ruchu drogowego i dlatego nie powinien otrzymać mandatu parkingowego, a grzywnę w wysokości 95 euro za naruszenie przepisów ruchu drogowego. Brzmi to dziwnie i wygląda to na wariactwo. W tym szaleństwie jest jednak metoda.

 

Współpraca

Holender otrzymał ponad 40 mandatów, od których odwołał się już 30 razy. Za każdym razem robi to z tym samym przedstawicielem firmy doradztwa prawnego. Wszędzie procedura wygląda tak samo. Mandat, odwołanie, protest i prośba o odroczenie płatności. Jeśli gmina nie rozpatrzyła tego wniosku na czas lub zignorowała to żądanie, kierowca występował z wnioskiem o odszkodowanie od samorządu.

 

Poziom wyżej

Sprawy Holendra dotyczące parkowania toczą się obecnie w Zelandii-Brabancji Zachodniej, Limburgii i Brabancji Wschodniej. Sądy wydają w nich różne wyroki. Część po myśli mężczyzny, część nie.
Spraw jest jednak tyle, iż tym wszystkim procesom postanowił przyjrzeć się sąd apelacyjny w Den Bosch. Ten połączył je w jedną i spojrzał na sprawę holistycznie.

Nosił wilk razy kilka…

Sędziowie sądu apelacyjnego szybko odkryli, iż kierowca wszędzie robi to samo i wszędzie współdziała z tą samą firmą doradztwa prawnego. W efekcie sąd założył, iż mężczyzna łamie prawo z premedytacją, robiąc to dla pieniędzy. Kierowca liczy, iż albo zarobi na karze, albo na zwrocie kosztów sądowych. Działanie takie jest zaś nielegalne. Dlatego też sąd apelacyjny zamknął wszystkie postępowania jednym wyrokiem, nakazującym mężczyźnie spłatę wszystkich mandatów.

 

Ponieśli i wilka

W efekcie sposób na łatwy i duży zarobek zamienił się nagle w poważne problemy finansowe kierowcy. Tak to jednak już bywa, kiedy człowiek opiera swój dochód na nielegalnej działalności. Obojętnie, czy to handel narkotykami, czy przekręty związane ze złym parkowaniem.

 

Źródło:  AD.nl