Marynarz za burtą – tragedia na jachcie

We wtorek rano policja oficjalnie potwierdziła przypuszczenia, iż ciało odnalezione w poniedziałkowy wieczór w IJsselmeer należy do zaginionego żeglarza, który wypadł za burtę ze jachtu w ubiegłym tygodniu. Obecnie doczesne szczątki zostały przekazane rodzinie, by ta mogła pochować bliskiego.

Uderzenie

49-letni mężczyzna, mieszkaniec De Friese Meren wypadł za burtę jachtu w miniony czwartek. Mężczyzna znalazł się w wodzie na skutek nieszczęśliwego wypadku lub też głupiego żeglarskiego żartu. Policja nie podaje dokładnych informacji na ten temat. Holender wpadł bowiem do wody po uderzeniu bomem, czyli ruchomą częścią ożaglowania podtrzymującą grot.

Gdy marynarz znalazł się w wodzie, pozostali pasażerowie jednostki starali się go wyciągnąć. Ludziom na statku nie udało się jednak odnaleźć mężczyzny, wezwano więc na pomoc jednostki SAR.

Akcja poszukiwawcza

Gdy ratownicy namierzyli położenie jachtu, w rejon zostały wysłane dziesiątki jednostek zespołu poszukiwawczego. W akcji brały udział śmigłowce SAR i straży przybrzeżnej oraz łodzie sonarowe. Wiele bowiem wskazywało na to, iż siła uderzenia bomu była na tyle duża, że 49-latek stracił przytomność i poszedł pod wodę. W przeciwnym razie człowiek ten bez większych problemów powinien utrzymać się na powierzchni. Jako żeglarz nie miał bowiem problemów z pływaniem. Akcja ratunkowa trwała wiele godzin. Niestety pomimo poświecenia ratowników mężczyzny nie udało się namierzyć. Akcję poszukiwawczą kontynuowano jeszcze w piątek, ale wtedy mieszkańca De Friese Meren uznawano już praktycznie za zmarłego.

 

Ciało na plaży to zaginiony marynarz

W poniedziałkowy wieczór spacerowicze przechadzający się pobliżu Kornwerderzand zawiadomili policję, iż w wodzie przy brzegu znajduje cię coś, co wygląda jak człowiek. Na miejsce natychmiast skierowano policję i ratowników. Służby wydobyły z wody szczątki mężczyzny. Funkcjonariusze jeszcze tego samego dnia powiedzieli, iż mogą to być zwłoki poszukiwanego 49-latka. Jednak Na oficjalną informację należało poczekać jednak do wtorku. Zgodnie bowiem z prawem i dobrym zwyczajem w pierwszej kolejności powiadamiana jest rodzina zmarłego. To ona również oficjalnie potwierdziła, iż wydobyte z wody ciało to ich krewny.