Marsz klimatyczny w Amsterdamie

Marsz klimatyczny w Amsterdamie

Tysiące osób wzięło wczoraj udział w marszu klimatycznym w stolicy Holandii. Wśród protestujących w obronie środowiska naturalnego, można było znaleźć nie tylko samych Holendrów. W grupie była także Greta Thunberg, słynna aktywistka klimatyczna.

W niedzielę po południu Plac Dam zapełnił się nie tylko tysiącami Holendrów, którzy przybyli na protest z całego kraju, ale też i wieloma przyjezdnymi z zagranicy. Do protestu dołączyli się przybysze z Niemiec czy Belgii. Spotkać można było też obcokrajowców mieszkających i pracujących w Holandii. Nie zabrakło też „ekologicznej gwiazdy” Grety Thunberg. Tłum ten po krótkich przemowach na Dam ruszył, przy akompaniamencie muzyki, gwizdków i wszelkiej maści syren, w stronę Museumplein.

 

Kolorowy marsz

Blisko 70-tysięcy tłum wzywał polityków w Holandii do tego, by ci podjęli stosowne działania wobec problemów klimatycznych, z którymi ich zdaniem będzie mierzyć się Królestwo Niderlandów. Bardzo wymowne w tym względzie były transparenty dzierżone przez protestujących. Wśród nich można było znaleźć hasła typu: „Tilburg nad morzem? Nie!”, „2050 rok: Tatusiu co to są drzewa”, „Dino(dinozaury-red.), dodo, kto następny?”.

 

Polityka

Jak wspomnieliśmy wyżej, w proteście brała udział, chyba najbardziej znana młodociana aktywistka klimatyczna, Greta Thunberg. Szła ona razem, ale jednak osobno, w tym kolorowym marszu. Z jednej strony bowiem spacerowała w całym pochodzie, z drugiej była ochraniana, przez swoich „demonstrantów”. Bronili oni dziewczyny, przed szturmem jej fanów i zwolenników, którzy chcieli sobie zrobić z nią zdjęcia.  Thunberg w pochodzie szła z flagą z napisem „sprawiedliwość klimatyczna”. Niestety, jak uważa część obserwatorów, aktywistka wmieszała w wydarzenie w Amsterdamie również politykę. Jej grupa miała bowiem też palestyńską flagę z napisem „koniec kolonializmu, wolna Palestyna”. To zaś raziło niektórych. Część protestujących wskazywała bowiem, iż walka o planetę nie ma barw narodowych, bo tu chodzi o nasz jeden, wspólny dom – Ziemię, więc nie powinno się mieszać bieżącej polityki i swoich poglądów z ekologią.

Naukowcy

W tym kolorowym trzykilometrowym pochodzie, w którym znaleźli się zarówno przeciwnicy elektrowni atomowych, „dziadkowie dla klimatu” czy nawet osoby z zespołem Downa, byli też naukowcy. Uczeni, jak sami mówią, pojawili się na marszu, by pokazać, iż globalne ocieplenie i katastrofalne dla człowieka zmiany klimatu to nie wymysły, a potwierdzone naukowo fakty. To prawdy, a nie mity.

Incydent

Tegoroczny marsz był o ponad 30 tysięcy uczestników większy niż rok temu. Mimo takiego tłumu miał miejsce tylko jeden incydent. Doszło do niego na scenie podczas serii przemówień. Jeden z mówców przywołał bowiem wspomnianą wyżej kwestię palestyńską, co jak wskazują organizatorzy, nie powinno mieć miejsca. Człowiek ten miał mówić o pokoju, bez odniesień do bieżących wydarzeń. Później oddał głos Grecie, która powiedziała parę słów, by znów oddać mikrofon przedmówcy, a ten znów zaczął wspominać o Palestynie. Gdy tak przekazywali sobie wzajemnie mikrofon, na scenie pojawił się jeden ze słuchaczy, który zabrał tej dwójce urządzenie i powiedział do zebranego tłumu, iż nie przybył tu na spotkanie polityczne. To nie spodobało się młodej aktywistce, ale mężczyzna zdobył uznanie. Cześć ludzi zaczęła mu bić brawo. Na tym się jednak skończyło.
Policja nie wspomina o żadnych incydentach związanych z przemocą, rasizmem, czy dewastacją mienia.

 

 

 

Źródło: AD.nl