Mark Rutte – Nie ma nadziei dla Holandii
Mark Rutte na początku 2021 roku mocno uderzył w morale mieszkańców swojego kraju. Holenderski premier rozwiał wszelkie wątpliwości, stwierdzając, iż nie ma praktycznie żadnej nadziei, by sytuacja epidemiologiczna w Królestwie Niderlandów poprawiła się na tyle, by można było po 19 stycznia wprowadzić działania mające na celu liberalizację obostrzeń koronowych i panującego obecnie w kraju lockodwnu. Ile potrwa więc jeszcze taki stan zawieszenia w krainie tulipanów? Jak długo będą zamknięte kosmetyczki, salony masażu czy puby i restauracje?
Mark Rutte w oczekiwaniu na raport
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Mark Rutte przekazał, iż czeka na raport Zespołu ds. Zarządzania Epidemią (OMT). To właśnie decyzje przedstawione przez ekspertów mogą być prognostykiem do ewentualnej liberalizacji obostrzeń. Epidemiolodzy mają bowiem przeanalizować sytuację i przekazać władzom, czy można ponownie otworzyć sklepy, szkoły czy inne punkty usługowe. Mark Rutte chciałby, aby w pierwszej kolejności można było znów wysłać uczniów do szkół. To ma być pewnego rodzaju „priorytet”, który pozwoli na dalsze odmrażanie gospodarki, między innymi dlatego, iż rodzice nie będą musieli zajmować się dalej małoletnimi i będą mogli sami wrócić do pracy.
Wątpliwe jest, czy jednak uda się otworzyć placówki oświatowe. Sytuację komplikuję zdaniem OMT, brytyjska odmiana COVID-19, która jeśli już jest w Holandii i może dużo szybciej i łatwiej rozprzestrzeniać się wśród dzieci niż wcześniejsza wariant patogenu.
W efekcie OMT coraz bardziej skłania się do pomysłu testowania uczniów na obecność COVID-19. To jednak wymaga odpowiednich przygotowań, które nie zakończą się przed 19 stycznia.
RIVM
Również RIVM nie ma zbyt dobrych informacji odnośnie lockownu. Pomimo iż trwa on od dłuższego czasu, to epidemiolodzy z tej organizacji nie widzą „przekonujących skutków” blokady. Mówiąc inaczej nie stwierdzono, by lockdown przyniósł w Niderlandach jakikolwiek skutek. Owszem zarejestrowano o 10 000 mniej pozytywnych testów niż tydzień temu. Niemniej jednak znacząco zmniejszyła się również ilość wykonanych badań. W efekcie epidemiolodzy mówią o wzroście procentowym zakażeń co do ilości wszystkich pobranych wymazów od potencjalnie chorych. Eksperci uważają jednak, iż nie można skreślać holenderskiego zamrożenia gospodarki jako nieefektywnego. Zdaniem RIVM jest jeszcze za wcześnie i należy dać sobie co najmniej jeszcze tydzień, by zobaczyć pierwsze pozytywne efekty. Takie stanowisko również utwierdza rząd Marka Rutte, by przedłużyć lockdown w Holandii. Wiele wskazuje, iż potrwa on co najmniej do pierwszych dni lutego.
Dłuższy lockdown - czy gospodarka to wytrzyma?
Do przedłużenia lockodwnu w Holandii popycha premiera również sytuacja międzynarodowa. Kraje takie jak Niemcy czy Wielka Brytania również nie znoszą obostrzeń koronowych. Część z nich wprowadza nawet nową ostrzejszą restrykcję. To zaś powoduje swoistą presję międzynarodową, by nadal podążać wyznaczoną przez siebie drogą zamrożenia gospodarki. Mark Rutte musi się z nią liczyć. Co to zaś oznacza w praktyce?
Nic innego jak to, iż najprawdopodobniej jeszcze przez najbliższe tygodnie będziemy musieli borykać się z zamkniętymi sklepami, kinami czy restauracjami. To zaś pociągnie za sobą kolejne upadłości i wzrost bezrobocia w Holandii na początku nowego roku.