Coraz mnie klasycznych umów o pracę w Holandii

Rośnie liczba pracowników tymczasowych

O sytuacji niderlandzkiej gospodarki doskonale świadczą dane dotyczące zatrudnienia. Chociaż w ostatnim czasie rekordowo zmniejsza się bezrobocie, tak poziom jakościowy zatrudnienia zaczyna spadać. Świadczy o tym pierwszy od ponad trzech lat spadek ilości podpisanych umów o pracę na czas nieokreślony.

Ostatniej jesieni, po praz pierwszy od trzech lat, spadła liczba osób zatrudnionych na podstawie umów o pracę na czas nieokreślony. W październiku ubiegłego roku odnotowano nawet spadek większy niż w kryzysowym pod tym względem 2013 roku. Jak wskazują analitycy z CBS, wszystko to spowodowane jest pandemią i wprowadzonymi przez rząd obostrzeniami koronowymi.

 

Najgorzej od 7 lat

W październiku 2020 roku na umowach na czas nieokreślony było w Holandii 5 304 000 pracowników, czyli o 23 000 miej niż we wrześniu. Jak wskazuje Centralne Biuro Statystyczne Królestwa Niderlandów, był to największy spadek od 2013 roku, kiedy to w Europie szalał kryzys ekonomiczny spowodowany pęknięciem bańki spekulacyjnej.

 

Koniec stałych umów o pracę?

Czemu doszło do tego akurat w październiku i spadek utrzymuje się praktycznie do teraz? Odpowiedz na to pytanie może być tylko jedna. Jesienią ubiegłego roku rozpoczęła się w Holandii kolejna seria obostrzeń koronowych. Zamknięto kawiarnie i restauracje w połowie października. W grudniu zaś do listy zamkniętych firm i przedsiębiorstw dołączyły również wszystkie nieniezbędne sklepy, sauny i baseny.  Wszystko to odbiło się na wyraźnym spowolnieniu gospodarki. To w efekcie zwiększyło niepewność pracodawców, która objawia się właśnie w powściągliwości zawierania umów na pracę o czas nieokreślony.

Ciągła niepewność

Pracodawcy wolą więc podpisywać ze swoimi podwładnymi umowy typu flex. Dzięki temu pracownik nie jest ciężarem, gdy nie ma pracy. Pracuje on bowiem niejako pod telefon. Przychodzi do firmy i pracuje tylko wtedy, gdy szef go wzywa. Dzięki temu wynagrodzenie liczone jest faktycznie od liczby przepracowanych godzin, a nie odgórnie ustalane przez tygodniowe czy miesięczne wypłaty. Ponadto pracowników na umowach typu flex czy tych na umowach na czas określony dużo łatwiej zwolnić w kryzysowej sytuacji. Sytuacja ta jest więc wyjątkowo komfortowa dla przedsiębiorcy.

Tego samego nie może powiedzieć jednak zatrudniony. Osoby te żyją cały czas w stresie, nie wiedząc, czy będą miały za co opłacić rachunki. Poważne problemy pojawiają się również w kwestiach czasem tak błahych jak zakup nowej pralki. Banki bowiem szczególnie teraz nie są zbyt skore, by dawać kredyty osobom na umowach tupu flex czy tymczasowych. Wiedzą bowiem, iż ludzie ci są pierwszymi do zwolnienia, jeśli sytuacja się pogorszy.

 

To potrwa

Specjaliści nie mają złudzeń, iż jeśli sytuacja polityczno-pandemiczna się nie zmieni, to jeszcze przez długi czas liczba umów o pracę na czas nieokreślony będzie maleć. Do momentu bowiem jak rząd nie złagodzi obostrzeń,  żaden przedsiębiorca nie będzie niepotrzebnie ryzykować.