Ludzie uwięzieni w kontenerze to nie uchodźcy
Funkcjonariusze odnajdują dziesięć osób w jednym z kontenerów na Maasvlakte. Ludzie ci ledwo oddychają. Czyżby kolejni nielegalni uchodźcy? Niewiele na to wskazuje. Kim więc jest uratowana dziesiątka?
Jak podała holenderska policja, jej funkcjonariusze zatrzymali dziesięć osób z poważną zadyszką i problemami oddechowymi. Ludzie ci byli zamknięci w kontenerze na Maasvlakte w Rotterdamie. Początkowo sądzono, iż są to uchodźcy, pasażerowie na gapę w drodze do lepszego życia. Rzecznik ECT, który zajmuje się ładunkiem kontenerów, wskazuje jednak, iż nie są to uchodźcy, a zwykli przestępcy lub narkomani, którzy zaszyli się w jednej z tych ogromnych skrzyń. Również policja przychyla się do tego, iż jest to miejscowy element.
Uchodźcy?
Sprawę uchodźców zgłosiły służby ratunkowe. To one przekazały, jako pierwsze, wiadomość, że w terminalu na Missouriweg, na Maasvlakte, w Rotterdamie znaleziono dziewięciu pasażerów na gapę. Szybko jednak informacja, że są to migranci z Chin spotkała się z oficjalnym dementi ECT, który wskazał, iż odnalezieni mężczyźni mają związek z narkotykami.
W poniedziałek ratownicy mieli otrzymać informację z prośbą o pomoc z jednego z kontenerów. Dzięki przekazanym danym, medykom udało się odnaleźć grupę mającą już dość poważne problemy z oddychaniem. Problem jednak w tym, iż w kontenerze, gdzie znajdowali się uratowani, nie znaleziono telefonu. Nie znaleziono go również u nikogo z uwolnionych. Pojawiła się więc hipoteza, iż pomoc mógł wezwać ktoś po drugiej stronie metalowych ścian lub telefon pochodził z innej skrzyni. Dlatego też pomimo uwolnienia mężczyzn, ratownicy nadal pozostali na miejscu.
Na komisariat
Po uwolnieniu dziesięć osób zostało przebadanych przez pracowników pogotowia. Szybko okazało się, iż świeże powietrze postawiło ich na nogi. Nikt nie wymagał leczenia szpitalnego, dlatego też cała dziesiątka została aresztowana i przewieziona na komendę policji. Możliwe bowiem, iż ludzie ci zaangażowani są w handel narkotykami.
Portowe problemy
Jedna z teorii mówi, iż grupa ta to zwykli narkomani, którzy zaszyli się, by ćpać, ale drzwi się zatrzasnęły. Dużo bardziej prawdopodobne jest jednak to, iż ludzie ci są powiązani z półświatkiem. Właściciele kontenerów od dłuższego czasu mają problemy z powodu nieproszonych gości na nabrzeżu. Ludzie ci próbują zdobyć leki lub odnaleźć narkotyki w kontenerach postawionych na terenie portu. Czasami robią to na własny rachunek. Innym razem są to specjalne grupy, których celem jest przekładanie partii kokainy z jednego do drugiego kontenera tak, by bezpiecznie wywieźć ją z terenu portu.
Bezsilność policji
W ubiegłym roku w ręce policji wpadły ponad 152 osoby grasujące w porcie. Funkcjonariusze wskazują jednak, iż ludzie ci są praktycznie bezkarni. Jeśli stróże prawa nie złapią ich z kokainą w rękach lub innymi fantami wyciągniętymi z kontenerów, jedyne co mogą zrobić to wlepić im mandat za wejście na teren prywatny w wysokości 90 euro i puścić wolno. Dlatego też rząd chce w najbliższym czasie zmienić przepisy tak, by móc skazywać takich ludzi nawet na rok wiezienia.