Ludzie ryzykują życie dla butelki
Niektórzy ludzie lubią być eko. 62-letni Ronald i jego 23-letnia córka Floortje z Barendrecht cieszą się gdy mogą dbać o środowisko i przy tym zarabiać. Rodzina ta zbiera w wolnych chwilach puszki i butelki. Ostatnio pochwaliła się, iż dzięki temu uda im się jechać na kolejne wakacje. W ciągu kilku miesięcy uzbierali z kaucji prawie 650 euro. Coś, co jednak dla niektórych jest formą relaksu, misji obywatelskiej dla innych jest walką o przetrwanie. Walką, w której niektórzy są gotowi zaryzykować życie.
Sprawa depozytu, czyli kaucji za plastikowe butelki i puszki już kilkukrotnie gościła na naszych łamach. Pisaliśmy między innymi o bezdomnym, który krótko po wprowadzeniu nowych przepisów był w stanie w ciągu dnia zebrać tyle materiału, by nie chodzić głodnym.
Ciężkie czasy
Niestety, gdy ludzie zobaczyli, jaki jest z tego biznes, konkurencja zaczęła rosnąć. W efekcie o butelki i puszki jest trudniej. Jest większa konkurencja, a i sami ludzie rzadziej wyrzucają takie opakowania. To wszystko zaś sprawia, iż zdesperowane osoby, dla których zbieractwo jest jedynym źródłem dochodu, gotowi są czasem ryzykować własnym życiem, aby zdobyć na przykład kilka butelek po wodzie mineralnej. Można pomyśleć, dlaczego tak ryzykują dla tak małych kwot? Dla nich jednak często te kilkanaście centów oznacza to, że nie pójdą głodni spać.
Igranie z życiem
To iż ludzie ci nie boją się zaryzykować swoim życiem, zbierając np. butelki z poboczy ruchliwych jezdni to jedno. Drugą kwestią jest sadyzm i perfidia Holendrów, którzy wiedząc o tym, w cyniczny sposób igrają ze śmiercią, ryzykując nieswoim życiem i zdrowiem.
Doskonałym przykładem takiego niegodnego zachowania była sytuacja z Rotterdamu. W mieście tym policja ostrzegała przed tym co stało się na stacji kolejowej Blaak. Jakiś żartowniś rozrzucił tam na torowisku kapsle i zakrętki po butelkach po napojach, sugerując, iż gdzieś między podkładami lub pod peronami mogą leżeć butelki. To zaś oznacza zysk. Łatwo zaś sobie wyobrazić co by się stało gdyby ktoś tam zszedł i potem nie zdążył uciec przed pociągiem.
Perfidia
To niejedyny taki przypadek. Kolej wskazuje, iż co jakiś czas podobne wydarzenia mają miejsce na holenderskich stacjach. „To rzeczywiście czasami się zdarza. Nie tylko na stacji Blaak, ale właściwie na wszystkich stacjach kolejowych. To bardzo niebezpieczny rozwój sytuacji” – mówi rzecznik NS. Kolejarze zapewniają przy tym, iż robią wszystko, by nie dopuszczać do sytuacji, aby takie odpadki trafiały na torowisko. Dlatego też na największych dworcach zainstalowano nawet automaty, gdzie można oddać puszki.
Karalne
Policja, widząc iż problem ten zaczyna narastać, ostrzega żartownisiów. Wskazuje, iż takie działania mogą się dla nich bardzo źle skończyć. Ludzie ci mogą odpowiedzieć nie tylko za śmiecenie, co jest wykroczeniem, ale i za narażanie kogoś na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Za to zaś można nawet trafić do celi.