Limburgia tonie, deszcz sparaliżował Holandię

Limburgia tonie

Tak źle nie było w Limburgii od wielu lat. Sytuacja hydrologiczna z powodu ostatnich burz i potężnych opadów deszczu jest tam tragiczna. Władze regionu apelowały o pozostanie w domach i anulowanie wszelkich podróży, a także ostrzegały przed niedoborem żywności w sklepach.

Masz newsa

Rejon południowej Limburgii zmaga się z poważnymi podtopieniami, które spowodowały ulewne deszcze w ciągu ostatnich 48 godzin. KNMI wprowadziło w regionie w nocy ze środy na czwartek najwyższy stopień zagrożenia, kod czerwony, z racji kolejnej fali potężnych opadów. Dziś rano alarm obniżono tylko do koloru żółtego, ponieważ pogoda nieco się unormowała. Nadal jednak miejscami padał tam deszcz, którego przesiąknięta wodą ziemia nie była w stanie zaabsorbować, a przeciążone systemy melioracyjne i burzowe wchłonąć i odprowadzić.

Ewakuacje

O skali kryzysu z jaką spotkali się tam Holendrzy, doskonale wskazuje to, iż do strażaków i policji dołączyło wojsko. Jednostki mundurowe starały się walczyć z wodą. Ta była jednak silniejsza i w wielu miejscach wysiłki ludzi spełzły na niczym. Podnoszący się poziom wody wymusił w pewnym momencie nawet ewakuację mieszkańców najbardziej zagrożonych regionów. Wojsko ewakuowało nie tylko mieszkańców domu opieki. Również całe rodziny z blisko 400 zalanych domów i posesji, które z racji wysokiego stanu wody zostały odcięte od świata i mediów, w tym gazu i elektryczności.

Pozostać w domach

Pomimo podnoszącej się wody władze Valkenburgu apelowały do ludzi o pozostanie w domach i czekanie na ewentualną ewakuację. Samorządowcy odradzali działania na własną rękę, wskazując, iż są one zbyt niebezpieczne. Wszystko dlatego, iż przez miasto zaczęła płynąć rzeka, której nigdy tam nie było. W mętnej wodzie, płynącej ulicami mogą czaić się nie tylko kawałki szkła czy śmieci mogące zranić człowieka. Służby wskazywały, iż wiele studzienek kanalizacyjnych zostało wyrzuconych przez ciśnienie wody, tworząc niewidoczne z powierzchni pułapki. Nie można też zapominać, iż miejscami kable zerwane przez silne podmuchy wiatru i spadające gałęzie mogą dotykać wody, powodując śmiertelne zagrożenie dla wszystkich, którzy znajdą się w ich okolicy. W przypadku bowiem takich sytuacji nigdy nie można być pewnym, czy pomimo wyłączenia sieci niema gdzieś jakichś przebić.
Władze wskazują również na aspekt czystko techniczny. Wojsko i straż pożarna dysponują sprzętem mogącym brodzić w wysokiej wodzie. Samochody osobowe mieszkańców nie mają tak dużych prześwitów, by móc przebrnąć przez wszystkie zalane odcinki.

Masz newsa

A2

Ogromne opady spowodowały również problemy komunikacyjne na skalę krajową. Autostrady A2 i A79 w regionach oberwania chmury zostały częściowo zamknie, z racji zalania. W efekcie zwężeń i objazdów powstawały ogromne korki. Podobna sytuacja miała również miejsce w innych regionach kraju dotkniętych potężnymi opadami. Nigdzie jednak nie przybrało to takiej formy jak w Limburgii, gdzie również wstrzymano część połączeń kolejowych.

Głód?

Zalane drogi i brak prądu niosą za sobą kolejne problemy. Do Valkenburgu wstrzymano dostawy żywności, ponieważ ciężarówki nie były w stanie dotrzeć do miasta z powodu wysokiej wody. Jedzenie zaś znajdujące się w chłodniach sklepowych, czy nawet domowych lodówkach szybko się popsuje z racji braku prądu. Ten, jak informuje energetyka, wróci dopiero gdy woda całkowicie opadnie, czyli dopiero za kilka dni. Wiele wskazuje wiec, iż i w tym zakresie będzie niezbędna pomoc wojska, które by uratować mieszkańców przed przymusową dietą będzie musiało rozdysponowywać prowiant powodzianom.

Wszyscy więc patrzą z nadzieją w niebo i zastanawiają się, kiedy pogoda się poprawi. Niestety prognozy nie są zbyt optymistyczne. Przez jeszcze cały dzisiejszy dzień będzie tam padać. Dopiero w piątek po południu szansa opadów spadnie poniżej 10%.

Masz newsa