Licytacja walizek z Schiphol
Lubicie dreszczyk emocji, kochacie licytować? A może chcecie się poczuć jak gwiazda jednego z amerykańskich programów o łowcach okazji. Cztery razy w roku na Schiphol prowadzone się licytacje walizek, które zagubiły na lotnisku i nikt ich nie odebrał. Co jest w środku? Czasem ubrania, czasem drogie torebki, trafiają się jednak również aparaty fotograficzne, laptopy czy hulajnogi elektryczne.
Aukcja zagubionych, nieodebranych rzeczy na lotnisku w Schiphol odbywa się cztery razy do roku. Zawsze przyciąga ona wielu chętnych. W ostatnim czasie jest ich jednak więcej niż zwykle. Wszystko z racji tego co działo się w ostatnie wakacje w porcie lotniczym. O co chodzi? Z racji braku personelu panował tam taki chaos, iż wielu ludzi udało się w podróż bez własnych bagaży lub te nigdy nie zostały im z jakichś względów wydane.
Wózek
Toreb, walizek, czy innych sprzętów jest tyle, iż te nie są licytowane na sztuki, a na wózki bagażowe. Takie zbiorcze kosze na kółkach uzyskują różne ceny. Czasem pakiet sprzedawany jest po 500 czasem to 1000 euro. Wszystko zależy od tego, ilu jest chętnych i ile są oni gotowi dać za wagonik. Cena zaś zależy od wielu czynników. Czasem wystarczy, iż ktoś dostrzeże drogie markowe walizki mogące skrywać równie drogą zawartość. Innym razem oprócz walizek w koszu jest np. hulajnoga elektryczna czy rower. Jeszcze inni rozpoznają, np. plecak na sprzęt fotograficzny i liczą, że będzie on pełen drogiej, zawartości więc podbijają cenę.
Jak wygląda licytacja
Zasady licytacji są proste, prowadzący ją dom akcyjny zaprasza chętnych na godzinę 10. Wtedy to goście mają chwilę na przyjrzenie się wózkom. Nie mogą jednak otwierać walizek, które się w nich znajdują. Potem prowadzona jest normalna licytacja, która jest dla wielu również uzależniająca jak hazard.
Zasady
Skąd biorą się przedmioty na aukcje? Rzeczy znalezione, nieodebrane trafiają do magazynu. Te, które są warte mniej niż 450 euro, leżą tam trzy miesiące, potem mogą zmienić właściciela. Droższy sprzęt taki jak, np. kamery czy aparaty fotograficzne spędza tam 13 miesięcy. Jeśli do tego czasu nie znajdzie się właściciel, może on trafić pod płotek.
To zaś oznacza, iż już niedługo pod młotek powinny trafić tysiące walizek z drogim sprzętem, które zostały po letnim chaosie. Czy tak się jednak stanie? Dom aukcyjny prowadzący tę licytację odmawia komentarza w tej sprawie. Wiele może bowiem zależeć nie tyle od lotniska, a od linii lotniczych. To one odpowiadają za bagaż rejestrowany i to ich przepisy w tym zakresie obowiązują.
Źródło: AD.nl