Lekarze: A przecież ostrzegaliśmy…

Lekarze: A przecież ostrzegaliśmy...

W Królestwie Niderlandów pojawiają się choroby, które zostały w teorii już dawno pokonane. Mimo iż, świat wydaje się o nich zapomnieć, to w krainie tulipanów z roku na rok odnotowuje się coraz większą liczbę zakażeń. Czemu? Lekarze epidemiolodzy tylko wzruszają rękami. Ci bowiem już dawno ostrzegali, iż tak się stanie. Wszystkiemu zaś winne jest podejście społeczeństwa.

Wspomniany przez nas niedawno krztusiec, epidemia odry w Eindhoven. Choroby te powinny występować obecnie już tylko i wyłącznie na kartach podręczników historii. W Holandii z każdym rokiem jednak liczba ich przypadków rośnie. Czemu? Infekcje te przecież zostały pokonane. Zarówno na odrę jak i na krztusiec dostępne są szczepionki, które zabezpieczają społeczeństwo. Dzięki czemu choroba ta nie powinna się pojawiać. Jest jednak małe, ale znaczące, „ale”.

 

"Ale"

By szczepionki były skuteczne, musi zostać spełniony jeden warunek. Szczepionki muszą zostać podane. Jak jednak wskazują analitycy z Krajowego Programu Szczepień w Holandii, w kraju już drugi rok z rzędu spada liczba zaszczepionych. Rodzice po prostu zaniechali szczepienia swoich pociech. Lekarze ostrzegali, ale nie byli wysłuchani, przez co w kraju pojawiły się nowe ogniska chorób zakaźnych.

 

Czemu rodzice nie szczepią dzieci?

Czemu Holendrzy się nie szczepią? Nie wynika to bynajmniej z kwestii finansowych. Tego typu zabiegi są bowiem w większości darmowe. Co więc jest przyczyną? Zaszczepieni rodzice nie chcą szczepić swoich dzieci, ponieważ są dużo mniej pozytywnie nastawieni do tej formy prewencji. Doskonale pokazał to sondaż przeprowadzony przez RIVM w 2022 roku. Chęć zaszczepienia jest dużo niższa niż w 2013. Czemu? Część socjologów wskazuje tu na kwestie związane z pandemią i masę teorii spiskowych związanych z tym, iż szczepionki bardziej szkodzą, niż pomagają. Lobby to zaś, niekontrolowane w żaden sposób, rosło w siłę. Rozumienie jest bowiem proste. Po co szczepić i narażać dziecko na możliwe powikłania, skoro ta choroba nie występuje. Rodzice zapominają tu jednak o fakcie, iż patogen nie zniknął. Choroba nie występuje, bo ludzie są zaszczepieni.

 

Odporność stadna

Gdy zaś w społeczeństwie jest coraz więcej osób niezaszczepionych, zaczyna spadać odporność stadna. Ludzie stają się coraz bardziej narażeni na zachorowanie, zarówno ci, którzy nie zostali zaszczepieni, jak i ci, którzy szczepieni byli dekady temu, a teraz mają osłabiony układ odpornościowy.

 

Pas Biblijny

W tym niechlubnym rankingu niskiej wszczepialności przez wiele lat dominował tak zwany Pas Biblijny, gdzie mieszkali ortodoksyjni katolicy, którzy, np. podczas pandemii COVID-19 nie zaprzestali masowego odwiedzania kościołów. Dla wielu z nich, tak jak przed wiekami, choroba to kara boża. Szczepienie zaś to uderzenie w ludzką naturę i bawienie się w Boga, zwłaszcza, gdy chodzi o szczepionki genetyczne, czy te pozyskiwane z „martwych płodów” - jak mówiła jedna z popularnych teorii przeciwników szczepień na COVID-19.
Teraz niestety niechęć do szczepień rozlała się po całym kraju. Przeciwników można znaleźć nie tylko wśród katolików, ale i przedstawicieli innych wyznań, jak i niewierzących.

 

Chorzy

Efekty widać po danych. Dość powiedzieć, że 85% chorych na krztusiec to obecnie osoby, w tym dzieci, które nie były zaszczepione. Podobnie wygląda z epidemią odry, która trapi Eindhoven. Zakażonych jest tam na nią dziewięć osób. Nikt z nich nie był zaszczepiony.

Przyszłość

Być może niedługo będzie trzeba spodziewać się również w Holandii epidemii świnki i różyczki. W tych przypadkach bowiem również spada liczba zaszczepionych. Obecnie to już 89%. WHO zaleca zaś, by było to aż 95%, by uniknąć epidemii.
Podobnie jest ze szczepieniami na błonicę, krztusiec, tężec i polio. W 2023 roku wskaźniki wszczepialności mówiły o 88%. Dekadę wcześniej było to 95,5%.

 

Aktywne działania

Dlatego też RIVM wskazuje, iż GGD musi rozpocząć aktywne działania nawołujące do szczepienia. Skoro w sieci jest wielu antyszczepionkowców, powinni też pojawić się lekarze, mówiący, iż brak takiej prewencji to bzdura i szkodzenie sobie i swoim dzieciom. Głos powinny zabrać też autorytety, tak by ludzie naprawdę zrozumieli, że jest to dla ich dobra. W przeciwnym razie będzie coraz gorzej, a choroby znane z historii znów będą ścielić ludzi pokotem.

 

 

Źródło:  NU.nl