Kupony lotto i hazardowy przekręt Polaka w Arnhem
Hazard to bardzo niewdzięczny nałóg. Gdy popadnie się w to uzależnienie, można przegrać dosłownie wszystko. Oszczędności, dom, samochód, stracić rodzinę i przyjaciół. A gdyby tak dało się grać bez ryzyka utraty pieniędzy, a do tego poczuć dodatkowy zastrzyk adrenaliny? Taki właśnie sposób wymyślił nasz rodak w Arnhem. Wystarczyło mieć przy sobie stare kupony "totka".
Polak miał żyłkę hazardzisty. Mężczyzna po 30-stce obstawiał nie tylko mecze piłkarskie. Nasz rodak równie często co na zawodników stawiał na ślepy los podczas losowań holenderskiej odmiany totalizatora sportowego, popularnego w naszym kraju Lotto. Z zakładami jest jednak tak, iż nie zawsze się wygrywa. Gdy zaś ten nałóg wciągnie człowieka, może on generować naprawdę duże straty. Pomysłowy przyjezdny znad Wisły znalazł jednak sposób na zminimalizowanie kosztów.
Idziemy po zakłady
Jak wspomina sprzedawca w jednym z supermarketów w Arnhem, przyszedł do niego mężczyzna, który kupił kilka losów za kwotę w sumie 56 euro. Mężczyzna miał już losy w ręku, przyłożył kartę do czytnika, by zapłacić i chciał odejść, gdy na ekranie pojawił się komunikat o niepowodzeniu płatności. Wyraźnie zmieszany klient spróbował jeszcze raz, ale również bez rezultatów. Lekko zażenowany całą sytuacją przeprosił sprzedawcę. Oddał trzymane w ręce kupony. Powiedział, że nie wie co się dzieje, ale podejdzie do żony, która jest w sklepie, odbierze od niej gotówkę i wróci po losy kilka minut.
Problemy techniczne i intuicja
Błąd odczytu przy płatności zbliżeniowej nie jest niczym nowym w Holandii, jak i praktycznie na całym świecie. Banki co jakiś czas mają problemy z tego typu płatnościami. Czasem może być winny temu błąd systemu, innym razem są to problemy z połączeniem internetowym terminala. Niekiedy zaś klient zapomina, iż nie ma już środków na koncie. Nie jest to więc powód do podejrzeń, tym bardziej, iż po kliencie widać, że sam panikuje i za bardzo nie wie, co się dzieje.
Tak też było i w sklepie w Arnhem. Sprzedawca przyjął więc kupony od mężczyzny, ale w tym momencie coś go „tknęło”.
Stare kupony
Pomimo, iż kupujący stał cały czas przed nim i nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, sklepikarz postanowił bliżej przyjrzeć się kuponom. Okazało się, że te otrzymane z powrotem od klienta nie były tymi, które chwilę temu wydał. Nie zgadzały się daty zakupu, drukowane na nich. Przed kasjerem stał więc oszust chcący naciągnąć go na „darmowe” losy za 56 euro. Dokonano zatrzymania obywatelskiego, a na miejsce natychmiast ściągnięto policję.
Nie pierwszy raz
Gdy funkcjonariusze przejęli podejrzanego, okazało się, iż ma on przy sobie o wiele więcej kuponów. Wyglądało więc na to, że nie był to pierwszy przekręt tego typu. Mężczyznę zabrano na komendę. Tam okazało się, iż jest to Polak. Co więcej, gdy zaczęto badać całą sprawę, wyszło na jaw, iż udane oszustwa tego typu miały miejsce w ostatnim czasie nie tylko w Arnhem. Podobne incydenty miały też miejsce w Culemborg i Zaltbommel i paru innych miejscowościach. Sprawa trafiła więc do sędziego śledczego z Gelderland-Zuid.