Ktoś zabrał rzeczy bezdomnym migrantom w Rotterdamie

Polak z hipotermią, czyli problem bezdomnych w Arnhem

Głupi żart, chęć pozbycia się „problemu”, czy zwyczajne bestialstwo? Trudno jednoznacznie powiedzieć co motywowało sprawcami. Pewne jest jednak, iż to, co zrobili, było po prostu nieludzkie i odrażające dla tolerancyjnych Holendrów.

Wielkie nic

Mieszkańcy okolic Pauluskerk w Rotterdamie uważają, iż dla sprawców wydarzeń mających miejsce w czwartek powinno znaleźć się specjalne miejsce w piekle. Nie rozumieją, jak człowiek może zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi, który jest w potrzebie. „Przecież ci ludzie nie mają nic, a oni jeszcze w nich uderzają”, mówią lokalni mieszkańcy. Co tak zbulwersowało holenderską społeczność?

 

Ktoś zabrał śpiwory bezdomnym migrantom koczującym na ulicy w Rotterdamie. 

 

Bezdomni

W Holandii mimo tego, iż kraj podniósł się po kryzysie koronowym, nadal jest wielu bezdomnych. Ludzie ci często trafili na ulicę z nieswojej winy. Gro osób tułających się po ulicach Rotterdamu to migranci zarobkowi, którzy stracili pracę na skutek złej sytuacji gospodarczej. Stała się ona codziennością w Niderlandach, gdy doszło do lockdownu. Utrata pracy zwykle zaś oznacza bezdomność, jeśli pracownik nie ma za co wrócić do ojczyzny. Taki los spotkał właśnie trzech mężczyzn śpiących pod gołym niebem w okolicy Pauluskerk. Ludzie ci pochodzą z naszej części Europy i byłej Jugosławii.

 

Nie są źli

Lokalna społeczność wskazuje, że bezdomni nie byli uciążliwi. Większość współczuła ich losowi. Jak mówią, migranci łapali się dorywczych prac, starając się zarobić na własne życie. Nie upijali się publicznie, nie przyjmowali narkotyków. Komuś jednak przeszkadzali.

Zimna noc

Parę dni temu, gdy w zimny listopadowy wieczór ludzie ci wrócili do swojego obozowiska, odkryli, iż jest ono puste. Bezdomni nie mieli praktycznie nic, a i tak zostali okradzeni. Ktoś zabrał im śpiwory, kilka worków z ubraniami i zapas jedzenia. Mężczyznom zostało spać na ławkach w tym co mieli na sobie.
Ludzie ci nie rozumieją, kto mógł im zrobić takie coś. Przecież nikomu nie zawinili. Jak można być tak złym, by osobom bez dachu nad głową zabrać śpiwór, przed zbliżającą się zimą.

 

Happy end

Historia ta kończy się na szczęście happy endem. Pauluskerk kościół, który prowadzi również dom otwarty dla bezdomnych, przekazał poszkodowanym nowe śpiwory. Dzięki czemu nie muszą już nocą aż tak marznąć.
Władze Rotterdamu wskazują, iż bezdomni, nawet ci niemający zameldowania w mieście, mogą skorzystać z tak zwanych schronisk ratunkowych. W miejscach tych migranci mogą znaleźć dach nad głową przez tydzień, jeśli będą współpracować w sprawie powrotu ich do kraju lub przy znalezieniu pracy dla nich. Gdy zaś nadchodzą mrozy, schroniska otwarte są dla wszystkich. Ich goście muszą jednak podporządkować się warunkom panującym w tych miejscach, a na to nie wszyscy chcą się zgodzić.