Kto tu kogo pobił? Czyli afera w hotelu robotniczym
Sąd W Den Bosch stanął przed zadaniem rozpatrzenia dość dziwnej sprawy. Sędzia musiał określić, kto mówi prawdę w sporze dotyczącym pracowników migrujących. Jedna wersji zdarzeń wskazywała, iż nasz 24-letni rodak pobił ochroniarzy w hotelu. Może jednak było na odwrót, to ochrona użyła nadmiernej przemocy względem Polaka.
Jak wskazali lokatorzy, zeznając podczas potocznego procesu, „wielcy mężczyźni w odzieży sportowej” weszli do budynku zamieszkałego przez pracowników migrujących w Lithoijen, 9 kwietnia 2022 r. Ludzie ci przedstawili się jako ochroniarze. Następnie jak mówią polscy mieszkańcy, narobili bardzo dużo hałasu i wrzaskiem zażądali dowodu osobistego od jednego z zakwaterowanych tam ludzi, każąc mu opuścić swój pokój w ciągu godziny.
Pobicie
Jak zeznaje przed sądem 24-letni polski pracownik, odmówił on wylegitymowania się podejrzanym gościom. Ci więc mieli wyciągnąć go z jego pokoju i zacząć bić i kopać. Następnie zaś wezwali policję w sprawie krnąbrnego Polaka.
Aresztowanie
Przybyła na miejsce policja zatrzymała 24-letniego migranta, ponieważ rzekomi ochroniarze oskarżyli mężczyznę o napaść. Ludzie w dresach przekazali, iż człowiek ten rzucił się na jednego z nich i uderzył go w klatkę piersiową, a później w twarz. To właśnie za tę rzekomą napaść Polak musiał stawić się w sądzie w Den Bosch.
Pytania
Szybko jednak spawa okazała się dużo bardziej skomplikowana i pojawiło się w niej wiele pytań odnośnie zajścia.
Panowie w dresach faktycznie okazali się ochroniarzami wynajętymi przez agencję pracy. Ludzie ci przybyli do hotelu robotniczego, ponieważ agencja dostała wiadomość o panujących tam uciążliwościach. Kiedy dotarli do hotelu, odmówili jednak udzielenia lokatorom jakichkolwiek wyjaśnień. Gdy świadkowie zapytali się hotelowego dozorcy co robią tu ci ludzie, ten powiedział, iż nie wie i on ich nie wzywał.
Eksmisja
Nie wiadomo też, dlaczego mężczyźni uważali, iż mają prawo eksmitować mieszkańców hotelu, wyrzucając ich ze swoich pokoi w środku nocy. Owszem regulamin lokalu pozwalał na to, ale jedynie, gdy dojście do poważnych uciążliwości w budynku. O tym jednak nic wspomniany dozorca nie wiedział. „Sportowcy” również nic nie wyjaśnili. Wywlekli jedynie mężczyznę z pokoju i nakazali mu się wynieść, mimo iż człowiek ten nie był nigdy karany za kwestie związane z uciążliwościami podczas zameldowania.
Ochroniarze?
Sprawę te porusza też adwokat 24-latka. Wskazuje, iż nie udało mu się znaleźć firmy, w której pracują owi „ochroniarze”. Adwokat zgłosił się również do mężczyzn o złożenie oficjalnego oświadczenia w sprawie incydentu. Ci jednak tego nie zrobili.
Obrażenia
Wątpliwości w końcu miała nawet sama policja. Oficerowie faktycznie zatrzymali 24-latka. Wskazali jednak, iż tej nocy nie widzieli żadnych obrażeń u ochroniarzy. Żaden z nich nie wyglądał jak ofiara pobicia. Jak ofiara linczu wyglądał zaś aresztowany. Miał on widoczne obrażenia na twarzy, brzuchu i kończynach. To jednak nie przeszkodziło śledczym aresztować Polaka i być głuchym na jego apele wskazujące, że on nie jest sprawcą a ofiarą.
Prokurator
Wszystko to sprawiło, iż nawet prokurator zdecydował się odstąpić od oskarżenia. Oskarżyciel stwierdził bowiem, iż w sprawie tej jest zbyt wiele różnych scenariuszy, rozbieżności i niejasności. Wszystkie zaś takie wątpliwości powinny być rozpatrywane na korzyść oskarżonego. W efekcie nie ma on na tyle mocnych dowodów, by podtrzymać oskarżenie. Podobnie stwierdził też sędzia. Powiedział on: „Nie wiem, czy mogę uwierzyć tym ochroniarzom, czy bardziej tak zwanym ochroniarzom”. W efekcie wyrok mógł być tylko jeden – uniewinnienie 24-latka.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy 24-latek złoży zawiadomienie w sprawie działań policji, która zignorowała jego słowa. Nie wiadomo też czy oskarży „ochroniarzy” o pobicie.
Źródło: Ad.nl