Król zasiadł za sterami samolotu do Stanów

Król zasiadł za sterami samolotu do Stanów

Niektórzy śmiali się, iż Król wziął do siebie słowa, iż monarchia w Holandii zbyt dużo kosztuje, dlatego też sam wziął sprawy we własne ręce. Gdy Holenderska maszyna z monarchą wylądowała na lotnisku w Atlancie, fotografowie i personel zobaczyli, iż za sterami na fotelu drugiego pilota siedział Willem-Alexander.

Czyżby braki kadrowe i oszczędności dopadły rodzinę królewską tak bardzo, iż sama musiała zawozić się na planowe wizyty międzynarodowe? Oczywiście, że nie. Chociaż król nie bez przyczyny znalazł się za sterami samolotu, gdy udawał się na czterodniową oficjalną wizytę do Stanów Zjednoczonych.

 

Za oceanem

Para królewska podczas swojej wizyty za oceanem odwiedzi Atlantę, Savannach, Alabamę i Nowy Jork. Monarcha wraz z żoną ma w planach odwiedzić renomowane studio hiphopowe, grób Martina Luthera Kinga, wystawę holenderskich artystów, dzielnicę East Flatbush w Nowym Jorku oraz amerykański uniwersytet.

Hip hop

Gdy król z żoną odwiedzali Patchwerk Recording Studios, miejsce, w którym swoje płyty nagrywał m.in. Outkast, Beyoncé i 2Pac, towarzyszył im Raper Frenna. Muzyk nie krył, iż był pod wrażeniem gości z Europy. „To naprawdę uznanie dla sceny muzycznej i studia, że król tam przychodzi” – mówił muzyk, który liczy na to, że dzięki tej wizycie uda się wskazać nie tylko władzy w Holandii, ale i decydentom na całym świecie jak wielkie znaczenie ma nie tylko hip-hop, ale cała muzyka na współczesne społeczeństwa.

Król za sterami

Wróćmy jednak do tego co działo się kilka godzin wcześniej, gdy władca lądował na lotnisku w Atlancie. Jak to się stało, iż siedział on za sterami PH-GOV, czyli holenderskiego „air force one”? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta i wiąże się z pracą i pasją władcy. Król jest bowiem z zawodu pilotem, swego czasu latał w lotnictwie wojskowym. Później zaś przesiadł się na maszyny cywilne. Owszem, nie musi tego robić, ale po prostu to lubi. Aby zaś utrzymać licencję, powinien on wykonać kilka lotów w ciągu roku. Zwykle siada za sterami maszyn KLM, holenderskiej linii lotniczej, z którą ma podpisaną umowę. Podczas jednak lotu do Stanów najpewniej pojawiła się okazja, by połączyć przyjemne z pożytecznym i samemu „zawieźć” się do USA wylatując kilka godzin.

 

 

Źródło: AD.nl