Koniec protestów na Museumplein

Holenderska policja łamie prawa człowieka

Museumplein w Amsterdamie był w ostatnim czasie areną protestów w wykonaniu przeciwników obostrzeń koronowych. Od kilku miesięcy nie było weekendu, by nie odbywały się tam mniejsze lub większe demonstracje, które często były krwawo tłumione przez policję. Teraz to jednak się skończy.
Władza rozwiązała problem nielegalnych zgromadzeń w dość pomysłowy sposób.

Museumplein jest naturalnym wyborem w stolicy Holandii dla wszystkich tych, którzy chcą zaprotestować przeciwko czemukolwiek lub komukolwiek. Ten ogromny skwer, łąkę wybierali rolnicy i budowlańcy wyrażający swój sprzeciw wobec polityki azotowej. W ostatnim czasie zaś jest on często okupowany przez przeciwników obostrzeń koronowych i ludzi uważających, że COVID-19 to fikcja. Nie byłoby w tym może nic złego, ale z racji sytuacji w Królestwie Niderlandów, wszystkie tego typu zgromadzenia, w których ludzie nie zachowują dystansu, są zabronione. Dochodzi więc do konfrontacji z policją, zamieszek i aresztowań. Te zaś jeszcze bardziej zaogniają napiętą już sytuację w społeczeństwie.

 

Demonstracje są legalne, ale…

Pacyfikacja protestów to swoiste dolewanie oliwy do ognia dla wszystkich tych, którzy uważają, iż COVID-19 ma za zadanie ograniczyć wolności obywatelskie. Podejściu temu sprzeciwia się burmistrz miasta. Femke Halsema podkreśla, że ​​demonstracje w Amsterdamie są dozwolone. Problem jednak w tym, iż w większości przypadków to on, po konsultacjach z władzą sądowniczą i policją, podejmował decyzję o użyciu siły wobec demonstrujących.

 

Genialne rozwiązanie

Najczęściej sytuacja wygląda tak. Grupy zgłaszają do urzędu miasta chęć protestu. Władza się zgadza. Protestujących jest jednak więcej, niż miało być i nie utrzymują dystansu. Z racji na ilość zebranych, ci zamiast w wyznaczonej lokalizacji, pojawiają się na Museumplein. Robi się „za gęsto” i do akcji musi wejść policja. Dochodzi do pacyfikacji. Jak temu zapobiec? Można by zamknąć plac dla demonstrantów. To jednak władze zrobiły już jakiś czas temu, a ludzie wyrażający swój sprzeciw i tak tam się pojawiają. W sukurs przyszła jednak wiosna i akcja „trawka”.

Bez dyskusji

Jak to rozumieć? Władze miasta postanowiły zamknąć Museumplein od 20 kwietnia. Czemu? Wszystko po to, by wymienić murawę na placu. Działania te można przeprowadzić tylko wiosną. Sama wymiana trawników ma potrwać do końca czerwca. Sęk jednak w tym, iż świeżo ułożona, wysiana trawa potrzebuje czasu, by się ukorzenić, rozrosnąć i wzmocnić. W efekcie owszem będzie można prowadzić na nim działania rekreacyjne, np. usiąść na kocu i zorganizować piknik. Niemniej jednak duże grupy ludzi, takie jak przy okazji koncertów czy demonstracji, nie będą możliwe aż do 2022 roku.

 

W ten sposób Amsterdam wyłączy Museumplein na długi okres czasu, a demonstranci będą musieli znaleźć inne miejsce. Co by bowiem nie powiedzieć o Holendrach szanują oni przyrodę i pracę innych. Nikt więc nie będzie rozdeptywać świeżo co posianej trawy.

Większy plan

Wielu sceptyków uważa, iż działania te to pomysł na uciszenie ludzi. Samorządowcy zasłaniają się jednak, iż akcja ta to część większego planu modernizacji placu i jego najbliższej okolicy. Ma być tam wymieniona bowiem nie tylko murawa, ale również mała architektura oraz sprzęt do ćwiczeń i zabawy. Zmodernizowane zostanie również oświetlenie publiczne, a piesi i rowerzyści otrzymają więcej miejsca, gdzie będą mogli usiąść i odpocząć.