Kolejny Amber Alert w Holandii

600 kg fajerwerków w domu jednorodzinnym

To był drugi Amber Alert w ciągu ostatniego tygodnia. Tym razem zaginął 11-letni chłopiec z Hagi. Na szczęście jednak w tym przypadku historia potoczyła się inaczej niż przy 10-letniej Hebe i nastolatek został odnaleziony cały i zdrowy. Co jednak się stało, iż funkcjonariusze zdecydowali się wszcząć najwyższy, możliwy status poszukiwań?

W sobotę o godzinie 19 policja poinformowała oficjalnie o wszczęciu procedury Amber Alert w sprawie zaginięcia 11-letniego chłopca. Funkcjonariusze badający sprawę jego zniknięcia stwierdzili, iż sytuacja jest na tyle poważna, iż nie ma innej możliwości i trzeba przekazać już drugą w ciągu ostatnich siedmiu dni informacje o poszukiwaniach zaginionego dziecka.

 

Jeszcze nie odpoczęli

Pojawiła się więc możliwość, iż wiele zespołów poszukiwawczych, które jeszcze kilka dni temu szukały 10-letniej Hebe i jej 26-letniej opiekunki znów będą musiały wyruszyć w teren, przeczesując poszczególne rewiry metr po metrze z nadzieją, iż w tym przypadku sytuacja zakończy się happy-endem.  We wtorek bowiem, gdy w Brabancji pojawił się Amber Alert, doszło do swoistego pospolitego ruszenia. Mieszkańcy Niderlandów wiedzą bowiem doskonale, iż policja, ogłaszając Amber Alert (Child Alert), wskakuje, iż życiu dziecka może grozić niebezpieczeństwo.

 

Jedenastolatek

Tak też było i w sprawie chłopca. Nastolatek dzień wcześniej opuścił swoją szkołę, wsiadając na rower. Tak jak to zwykle bywało, miał on po zajęciach wrócić do domu. Godziny jednak mijały, zapadła noc, a ucznia nie było. Rodzina zapewne zaczęła szukać nastolatka na własną rękę. Pytała znajomych, krewnych, przyjaciół dziecka. To nic jednak nie dało. Wreszcie, o godzinie 12 w sobotę poinformowano policję. Gdy oficerowie przesłuchali rodziców, zdecydowali się wszcząć „bursztynowy alarm”.

 

Brak śladów

W niebo wzbił się policyjny śmigłowiec. Technicy oglądali zapisy z kamer monitoringów. Policjanci z patroli wypytywali osoby mieszkające na trasie przejazdu dziecka. Nic to jednak nie dało. Wiadomość pojawia się więc w mediach.

 

Hotel

Gdy policja podała rysopis chłopca, zgłosił się do nich mężczyzna, który widział podobną kurtkę w jednym z hoteli w mieście. Czyżby nastolatek został przez kogoś zwabiony i zabrany do hotelu?
Na miejsce pojechał ojciec wraz z patrolem policji. Szybko okazało się jednak, iż kurtka, choć podobna, nie należała do zaginionego.

 

Centrum handlowe

W sobotę o godzinie 21:40 pojawił się kolejny trop. Ktoś podobny był widziany po południu w Mall of the Netherlands w Leidschendam. Na miejsce natychmiast pojechali mundurowi. Policjanci przekazali obsłudze zdjęcia nastolatka.  Sprawdzony był też monitoring. Okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Jedna z kamer nagrała chłopca. Na miejsce natychmiast przejeżdżały dodatkowe patrole. Pod centrum handlowym zrobiło się czerwono-niebiesko od policyjnych kogutów.

 

Haga

Gdy w rejonie centrum handlowego robiło się coraz tłoczniej z powodu przyjazdów nowych grup poszukiwawczych, policja otrzymała wiadomość z Hagi. Nastolatka udało się odnaleźć w centrum miasta. Nic mu się nie stało i szybko trafił do rodziny. Policja wskazuje, iż z racji na prowadzone śledztwo nie może ujawnić, co od momentu odjazdu ze szkoły działo się z 11-latkiem. Ważne jednak, iż bezpiecznie trafił do domu.

 

 

Źródło:  Ad.nl