Koalicja upadła zanim zdążyła powstać

Wreszcie powstanie nowy rząd! Jest wstępna umowa koalicyjna

Trzęsienie ziemi. Tak można w wielkim skrócie określić to co stało się na holenderskiej scenie politycznej wczoraj wieczorem. Wiele wskazuje na to, iż nowy rząd upadł, zanim zdążył powstać. Formowanie nowego gabinetu należy więc zacząć od nowa, przez co znów rodzą się pytania o większość parlamentarną.

Szok

We wtorek wieczorem w mediach społecznościowych Pieter Omtzigt, lider Nowej Umowy Społecznej (NSC) stwierdził, iż nie będzie on już więcej brał udziału w rozmowach koalicyjnych dotyczących utworzenia większości dla nowego gabinetu, w którym przewodnią rolę miałaby odgrywać PVV Geerta Wildersa. Polityk ogłosił to po tym, jak opuścił spotkanie z Wildersem, Dilanem Yesilgözem (VVD) i Caroline van der Plas (BBB). Jaki był powód? ​​Omtzigt wskazał tu na gorszy stan finansów państwa, niż początkowo myślał. Dodał również, iż otrzymał te informacje zbyt późno, niejako sugerując, iż zatajano to przed nim.

 

Większość

Jeśli NSC faktycznie odejdzie od stołu koalicyjnego, PVV, VVD i BBB mogą mieć problem. Te cztery partie przez ponad dwa miesiące rozmawiały ze sobą by dość do porozumienia, stworzyć umowę koalicyjną, którą zaakceptuje każda ze stron. Pozwoliłoby to na utworzenie nowego gabinetu, że stabilną większością w parlamencie. Dyskusje te pomimo spotkań, pomimo wymiany korespondencji i pewnych kroków wstecz nie przynosiły znaczących rezultatów. Nawet wspomniane na łamach naszej strony porozumienie budżetowe nie wniosło zbyt dużo do formowania nowego gabinetu.
W efekcie Plasterk, pełniący niejako rolę negocjatora, przewodnika rozmów koalicyjnych zaprosił liderów 4 partii, by zadać im pytanie, czy istnieje szansa dalszych owocnych negocjacji. Omtzigt się jednak na nim nie zjawił. Wskazał zaś, iż do końca tygodnia chce zostać w domu.

 

Przewrót?

„Omtzigt jest nam winien wyjaśnienia” – mówi w niderlandzkich mediach Wilders, który czuje się zdradzony, dodając - „Omtzigt zdecydował się przejąć przywództwo i faktycznie otworzyć drzwi Timmermansowi… Nie sądzę, że leży to w interesie narodowym”. O co w tym wszystkim chodzi? Największy od lat sukces PVV może też być największą porażką tej partii. Mimo zdobycia największej liczby głosów nie ma ona szans na samodzielne rządzenie. Partie zaś od początku nie były zbyt chętne do rozmów z prawicowo-populistyczną partią Wildersa. Wszystkie utrzymywały dystans. VVD początkowo wskazywało nawet, iż nie podejmie się rozmów, później jednak zmieniło zdanie.
Odejście NSC sprawia, iż pozostałe trzy partie mają za mało posłów w parlamencie. To zaś oznacza widmo rządu mniejszościowego.

 

Drugi scenariusz

Gabinet mniejszościowy już nie raz rządził w Holandii. Nie ma tam „totalnej opozycji", jak u nas w kraju i bardziej niż animozje polityczne liczy się merytoryczne podejście. Niemniej jednak gdzieś w oddali majaczy jeszcze jeden scenariusz. Jeśli bowiem nie uda się nakłonić Omtzigta do powrotu do stołu rozmów, a pozostali koalicjanci, czyli VVD i BBB również będą mieli problemy z porozumieniem się z PVV, partia ta może zostać sama i powtórzy się scenariusz warszawski, w którym to partie przegranych stworzą większość, stawiając zwycięzcę w opozycji. Jest też inny, czarny scenariusz, który zakłada nawet nowe wybory.

 

 

 

Źródło:  AD.nl