Kilometrówka w Holandii. Posiadanie auta w Niderlandach będzie jeszcze droższe?
Korzystanie z samochodu w Królestwie Niderlandów jest niezwykle kosztowne. Wszystko to zasługa bardzo wysokich cen paliwa w tym kraju, opłat za ubezpieczenie, parkowanie i podatków. W najbliższym czasie jazda własnym autem może jednak stać się jeszcze droższa, ponieważ władze w Hadze zamierzają wprowadzić nowy podatek dla kierowców – kilometrówkę. Zapłacisz więc za każdy przejechany kilometr.
Rząd w Holandii zdecydował się wprowadzić nowy podatek dla zmotoryzowanych, który opierałby się na stawce naliczanej od kilometra. Rozwiązanie to na szczęście nie miałoby stać się kolejną rządową daniną, a zastąpić obecnie stosowane rozwiązanie, jakim jest podatek od posiadania samochodu.
Uczciwie?
Jak wskazuje niderlandzki minister infrastruktury, nowe rozwiązanie jest uczciwsze dla kierowców niż to, które jest obecnie. Zasada kilometrówki jest bowiem bardzo prosta: „Jeżdżący więcej będą po prostu płacić więcej”, mówi w wywiadzie dla holenderskich mediów minister. Polityk dodał również, iż liczy na to, że takie rozwiązanie zadziała proekologicznie. Zmniejszy liczbę zanieczyszczeń wydostających się z rur wydechowych i zmniejszy natężenie ruchu na drodze. Holendrzy będą bowiem zastanawiać się dwukrotnie, czy wsiąść za kierownicę.
Jak w wypożyczalni
Dziennikarze przedstawiając nowy system, porównują go trochę do wypożyczalni samochodów. W wielu z nich bowiem oprócz wynajęcia pojazdu trzeba zapłacić za każdy przejechany kilometr. Jest to kwota amortyzacji auta. W przypadku władz będzie zaś to podatek płynący do kasy państwa "amortyzujący" infrastrukturę drogową i wyrządzane szkody środowisku.
Naprawy, remonty, spaliny
Ludzie jeżdżący mało mniej zużywają drogi, mniej szkodzą środowisku naturalnemu. Będą więc płacić mniej. Obecnie jednak podatek uwzględnia typ, rok i rodzaj silnika. W efekcie właściciel starego diesla płaci więcej niż użytkownik nowego auta elektrycznego czy hybrydowego. Rodzi się więc pytanie, czy nowy system zrówna kierowców „kopciuchów” z właścicielami „zielonych” aut?
Rząd nie zna jeszcze dokładnej odpowiedzi na to pytanie. Władza wskazuje jedynie, iż system mam być jak najprostszy i składać się z jak najmniejszej liczby zmiennych. Nie będzie więc na przykład innego naliczania opłat podczas godzin szczytu, a innego poza nimi.
Polacy
Nowy pomysł może uderzyć w Polaków mieszkających w Holandii. Obecnie rząd nie planuje jasnego rozgraniczenia dotyczącego kilometrówki w Niderlandach i poza granicami kraju. Oznacza to, iż osoby jeżdżące tysiące kilometrów odwiedzając rodzinę np. nad Wisłą, musieliby płacić w Holandii za kilometry wyjeżdżone w Niemczech i Polsce. Oznaczałoby to, iż władze w Hadze otrzymałyby pieniądze za to, iż kierowcy zanieczyszczali powietrze w naszej ojczyźnie. Władze i w tym przypadku zasłaniają się jednak prostotą, która miałaby się opierać na corocznym odczycie licznika. Trudno bowiem udowodnić, gdzie kto i kiedy przekroczył granicę, gdy te praktycznie już nie istnieją.
Cofanie liczników
Część ekspertów boi się, iż podatek ten sprawi, że w Holandii znów pojawią się eksperci od cofania liczników, by zaoszczędzić parę euro. Władze zapewniają jednak, iż i z tym będą walczyć, a kary za złapanie na czymś takim mają sprawić, że działanie to okaże się całkowicie nieopłacalne.
Od kiedy nowe przepisy?
Kiedy te nowe przepisy wejdą w życie? Rząd chce je wprowadzić w 2030 roku, tak wynika z umowy koalicyjnej gabinetu. Obecnie powstał szkic, który musi zostać poddany parlamentarnej dyskusji. Wiele więc może się w nim jeszcze zmienić, zwłaszcza gdy np. zawodowi kierowcy, czy właściciele aut elektrycznych zaczną protestować. Ze wstępnych wyliczeń wynika bowiem, iż osoba jeżdżąca około 80 kilometrów dziennie zapłaci 2,5 raza więcej niż obecnie.
Na razie jednak pozostaje nam jeździć według starych zasad, nie przejmując się ilością przejechanych kilometrów.
Źródło: Polsatnews.pl
Źródło: Ad.nl
Źródło: Bnnvara.nl