Kastracja lekiem na wszystko

Kastracja lekiem na wszystko

Dziś ostatni dzień listopada, w zachodniej kulturze obchodzimy Halloween, dzień strachów potworów i demonów. Idąc nieco tym tropem, chcemy Państwu opowiedzieć pewną straszną historię dotyczącą dzieci w Królestwie Niderlandów. Opowieść jest w 100% prawdziwa i pokazuje, jak ludzie nie tylko nie wierzyli ofiarom, które przeżyły koszmar, ale później dla dobra sprawców, sprowadzali na nich ogromne cierpienie.

Był rok 1956, epoka nam jak najbardziej współczesna. Tego roku 20-letni mężczyzna, Henk Heithuis zgłosił się na policję. Były uczeń katolickiej szkoły z internatem w Harreveld przekazał oficerom, iż padł ofiarą napaści seksualnej. Sprawcą nie byli jednak jego koledzy z internatu, a ksiądz. Napastnikiem był więc człowiek powszechnie szanowany i zaufany, dla wielu wzór do naśladowania.

 

Zatrzymanie

Co zrobili policjanci? Bynajmniej nie zamietli tej sprawy pod dywan. Oficerowie zatrzymali duchownego. Na tym jednak historia się nie skończyła. Z jednej strony był bowiem szanowany obywatel, przedstawiciel Boga na ziemi, z drugiej 20-latek, z którym wyraźnie musiało być coś nie tak. Skoro doszło między tą dwójką do współżycia, to młody mężczyzna musiał być homoseksualistą.

 

Leczenie

Homoseksualizm, czyli dewiacja, choroba psychiczna. Trzeba było więc coś z tym zrobić. Policja wysłała 20-latka do kościelnego szpitala psychiatrycznego. Tam lekarze duchowni mieli mu pomóc, wyleczyć go z tej jak wtedy uważano niezdrowej i gorszącej, grzesznej przypadłości. Jak to zrobić? Znaleziono bardzo prosty sposób. By homoseksualizm nie rozprzestrzenił się od 20-latka, by mężczyzna nie grzeszył, postanowili go wykastrować.

 

Bez wiedzy

Zabieg ten przeprowadzono szybko i sprawnie. Teoretycznie za zgodą pacjenta. W praktyce nie ma nigdzie żadnej wzmianki, żadnego podpisu 20-latka dotyczącego zgody na operację. Biorąc zaś pod uwagę, iż pracownicy kościelnego zakładu psychiatrycznego uznali homoseksualizm za chorobę psychiczną, można się zastanowić, czy w rzeczywistości w ogóle pytali się o tę zgodę.
Zresztą o całej sprawie nie powiadomiono też rodziców młodego mężczyzny, ani nikogo z rodziny.

 

Zniszczone życie

Po wszystkim młody człowiek, któremu zniszczono życie, opuścił szpital. Zamiast pomóc ofierze przemocy seksualnej, skrzywdzono ją jeszcze bardziej. Zniszczono mu życie.  Heithuis dwa lata później zginął w wypadku samochodowym.

 

Bez sprawiedliwości

Co jednak z księdzem, może mimo tych tragicznych wydarzeń dościgła kara? Nie. Homoseksualny młody mężczyzna przecież mógł omamić księdza. W efekcie duchowny nawet nie został oskarżony o molestowanie. Prokuratura nie podjęła sprawy. Zwierzchnicy księdza podjęli jednak działania. Zdecydowali się o jego przeniesieniu. Duchowny nie miał już zajmować się młodymi mężczyznami w internacie. Czym więc zajął się ksiądz? Założył sierociniec dla chłopców.

Hurtowo

Trudno więc tu mówić o jakiejkolwiek sprawiedliwości. Ofiara zamiast pomocy została jeszcze bardziej skrzywdzona, a sprawca nie tylko uniknął kary, ale niektórzy uważają, iż nawet otrzymał nagrodę. Chłopcy w sierocińcu nie mają przecież rodzin, do których mogą się zwrócić o pomoc. Nie mają żadnego oparcia, są tylko oni i duchowni prowadzący placówkę.

 

Norma

Sprawa może bulwersować, może oburzać, ale nie jest to jeszcze jej koniec. Dziennikarz „NRC Handelsblad” badający tę sprawę dotarł do dokumentów, z których wynikało, iż podobne zabiegi w niemal identycznych okolicznościach zostały przeprowadzone co najmniej jeszcze u dziesięciu uczniów tej szkoły mieszkających w internacie. Dziennikarz Joep Dohmen analizując te wydarzenia, uznał, iż to, co spotkało tych młodych ludzi, było niczym innym jak karą za donoszenie na księży. Karą, która miała sprawić, iż oprawcy pozostaną bezkarni.

 

Epilog

W 2010 roku holenderski rząd stworzył komisję, która miała przyjrzeć się kwestii przemocy seksualnej duchownych względem dzieci. Jej dochodzenie wykazało, iż w ciągu 60 lat 800 niderlandzkich duchownych katolickich, w tym nawet kilku biskupów, dopuściło się przemocy seksualnej. Ofiarami miało paść 20 tysięcy dzieci.

 

 

Źródło:  Natemat.pl