Kapitan ucieka z nie do końca tonącego statku

Kapitan ucieka z nie do końca tonącego statku

Mówi się, iż szczury jako pierwsze uciekają z tonącego okrętu. Powiedzenie to nie jest jednak do końca prawdziwe. Okazuje się bowiem, iż kapitan i pierwszy oficer statku Julietta D, uciekli jeszcze przed gryzoniami. Marynarzy zatrzymała holenderska policja pod zarzutem przedwczesnego opuszczenia jednostki.

Obecnie Julietta D jest już bezpieczna. Uszkodzony masowiec trafił do portu po wyjątkowo trudnej akcji holenderskich holowników. Zanim jednak to się stało, na Morzu Północnym rozegrał się mały dramat. Zerwana z kotwicy jednostka uderzyła w tankowiec, przez co uszkodziła ster, a woda wlewająca się do maszynowni zalała silniki. W efekcie statek poszedł w dryf.

 

Ratuj się kto może

Jednostka nabierała wody, ale utrzymała pływalność. Niemniej jednak, z racji uszkodzeń poszycia i zerowej sterowności, 18 członków załogi musiało zostać ewakuowanych z pokładu drogą lotniczą. Wszyscy marynarze po akcji z użyciem helikoptera dostali się na ląd. A tam zaczęły się problemy.

 

Aresztowanie

Policja aresztowała bowiem kapitana i pierwszego oficera będącego zarazem sternikiem na masowcu. Czemu? Kapitanowi jednostki i sternikowi nie wolno opuścić statku. Nie chodzi tu bynajmniej oto, iż mają oni iść na dno wraz z okrętem. Osoby te nie mogą opuścić pokładu, jeśli nie jest to bezwzględnie koniecznie, na przykład, kiedy jednostka traci pływalność, łapie przechył. Mówiąc inaczej, gdy statek faktycznie tonie i ich życie jest zagrożone. Tu zaś oprócz owego dryfu ze statkiem nic złego się nie działo.

 

Za kratami

Kapitan i pierwszy oficer, obaj narodowości rosyjskiej, przebywają obecnie w areszcie. Są już po pierwszych przesłuchaniach. Policja, zakończywszy swoje postępowanie, przekazała je do Prokuratora Generalnego Morza Północnego, który zdecyduje o ewentualny postawieniu zarzutów. Sprawa jest bowiem wyjątkowo trudna do jednoznacznej oceny i może się okazać, że oskarżyciel umorzy ją jeszcze w toku postępowania dowodowego. Możliwe również iż jeśli sprawa ruszy, sąd umorzy postępowanie lub uniewinni marynarzy.
Dryfujący statek mógł bowiem paść ofiarą fal lub kolizji z jednym z wiatraków z pobliskiej morskiej elektrowni wiatrowej. Mógł również, postawiony bokiem do fal, przewrócić się stępką do góry. Prokuratura i sąd muszą określić teraz na ile możliwe były takie wydarzenia i czy faktycznie ryzyko było tak duże, by dwójka Rosjan musiała uciekać ze statku. Jeśli okaże się, iż zrobili to bez potrzeby, mogą im grozić nawet lata więzienia.

 

Źródło: Nu.nl