Kanonizacja Holendra
Wczoraj holenderscy katolicy obchodzili swoje wielkie święto. Papież Franciszek podczas niedzielnej mszy, kanonizował Tytusa Brandsma żyjącego w latach 1881-1942. Był to holenderski duchowny i członek niderlandzkiego ruchu oporu podczas II Wojny Światowej.
Holenderskie okrzyki
Gdy w niedzielny poranek, podczas mszy na Placu Świętego Piotra w Watykanie, po raz pierwszy wymieniono Tytusa Brandsma jako nowego świętego w niebo wzleciał okrzyk radości z setek holenderskich gardeł. Niektórzy bowiem niderlandzcy katolicy postanowili osobiście udać się na Półwysep Apeniński, by być świadkami tego niezwykle ważnego dla ich kościoła wydarzenia. Oprócz wiwatujących wiernych, na placu można było spotkać (oprócz oczywiście wyznawców z całego świata), także Ministra Spraw Zagranicznych Wophe Hoekstra, Arcybiskupa Wima Eijk, Rektora Hana van Krieken z Uniwersytetu Radboud w Nijmegen i burmistrza Huberta Bruls z Nijmegen.
Jeden z dziesięciu
Tytus Brandsma był jednym z dziesięciu nowych świętych zakonników kanonizowanych we wczorajszą niedzielę. Duchowny ten był błogosławionym od 1985 roku. Na jego uświęcenie Holendrzy musieli poczekać aż 37 lat, tyle bowiem trwał proces kanonizacji i potwierdzania cudów jakie miały miejsce za wstawiennictwem Holendra. Osobą, która za pośrednictwem zakonnika miała cudownie odzyskać zdrowie, był amerykański ojciec Michael Driscoll, który błagał błogosławionego o łaskę zdrowia i został w niewyjaśniony medycznie sposób wyleczony z nieuleczalnego nowotworu. Mężczyzna ten również przybył na kanonizację Holendra.
Kim jest holenderski święty?
Ojciec Titus Brandsma był synem farmera z Fryzji. Jako młody mężczyzna zdecydował się wstąpić do Karmelitów. Już w mnisim habicie pracował jako dziennikarz i profesor na ówczesnym Katolickim Uniwersytecie w Nijmegen. Był otwartym przeciwnikiem narodowego socjalizmu. Ów sprzeciw sprawił, iż naziści aresztowali go w 1942 roku. Trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie zmarł. Mnich przez cały okres wojny powiązany był z holenderskim ruchem oporu. Zakonnik nie wysadzał jednak pociągów, nie mordował nazistów. Starał się podczas wojny po prostu nieść pomoc potrzebującym. W swoich słowach odniósł się do tego właśnie Papież Franciszek: „bohaterskie czyny nie są konieczne, aby stać się świętymi. Chodzi o bycie świętym w małych rzeczach, w codziennym życiu”. Po tych słowach głowa kościoła zacytowała zaś nowego świętego: „Nie jesteśmy wezwani do robienia wielkich rzeczy w życiu publicznym w widoczny sposób. Naszym obowiązkiem jest robienie zwykłych rzeczy we wspaniały sposób”, pokazując, czym powinni kierować się obecni katolicy.
Źródło: Nu.nl