Jedna kierownica dwóch kierowców, czyli wypadek Polaków

Jedna kierownica dwóch kierowców, czyli wypadek Polaków

Nasi rodacy byli przyjaciółmi. Doszło jednak między nimi do dość poważnej sprzeczki. Czego dotyczyła? Tego, kto prowadził Volvo na A59 w Den Bosch. Czas przeszły nie jest tu pomyłką. Polacy nie kłócili się o to, kto będzie prowadził pojazd, ale wzajemnie obwiniali się o jego prowadzenie. Wszystko ze względu na wypadek, jaki miał miejsce w grudniu 2019 roku.

W grudniu 2019 roku doszło do wypadku, w którym w sumie uczestniczyły cztery pojazdy, a w którym poważnie ucierpiał 23-letni kierowca z Tilburga. Dwójka naszych rodaków, odpowiedzialna za cały incydent, uciekła z miejsca wypadku i pozostawiła rannego bez pomocy. Gdy w końcu trafili za to przed oblicze wymiaru sprawiedliwości, zaczęli się wzajemnie obwiniać za to, co się stało.

 

Wypadek

Jak doszło do wypadku. Polacy jadący Volvo uderzyli w tył Peugeota w pobliżu zjazdu na Engelen. Siła uderzenia była tak duża, że francuskie auto wpadło w poślizg i uderzyło w dwa kolejne pojazdy.
„Szwed" zaś odjechał z miejsca zdarzenia. Ludzie w jego wnętrzu liczyli zapewne, iż uda im się uciec przed odpowiedzialnością, ale się mylili.

Namierzenie kierowcy

Policja, dzięki znajomości tablicy rejestracyjnej Volvo, bardzo szybko ustaliła, do kogo należał pojazd. Właściciela samochodu nie było jednak w domu, w Den Bosch. W efekcie funkcjonariusze zostawili mu liścik z prośbą o zgłoszenie się na komisariat.
Po 16 godzinach od pozostawienia wiadomości na komendzie pojawił się Marek S. i jego współlokator Paweł S. Dwójka ta potwierdziła, że jechali do domu po imprezie w Waalwijk. Paweł miał być kierowcą, a Marek siedzieć z przodu na miejscu pasażera.

Zmiana zeznań

Po kilku miesiącach sprawa nieco się skomplikowała. Paweł S. stwierdził, iż to Marek był kierowcą, a on siedział obok. Wcześniej zaś miał zeznać inaczej, bo bał się, że jego przyjaciel wpadnie w tarapaty, ponieważ Volvo nie było ubezpieczone.
„Myślę, że było mi go żal i byłem zszokowany wypadkiem” - powiedział Paweł pytany o powód zmiany zeznań. Dodał również, iż czuł się zależny od Marka, ponieważ mieszkał u niego i bał się, że zostanie wyrzucony z domu.

Sąd

Jak zareagował na to Marek? Nijak, nie było go na rozprawie, gdy Paweł zmienił zeznania. Jego prawnik stwierdził, że mężczyzna jest w pracy i nie może przybyć.
Sąd ma więc dwa sprzeczne zeznania. Musi teraz rozstrzygnąć, kto odpowiada za ucieczkę z miejsca wypadku, a kto jest tylko „pasywnym obserwatorem całego zdarzenia” – pasażerem. Oprócz tego kierowca nie udzielił pierwszej pomocy ofierze, co również jest karalne. Poszkodowany Holender doznał bowiem urazu kręgosłupa szyjnego i na skutek obrażeń stracił pracę.

Prokuratura

Prokuratura w całej sprawie domaga się 60 godzin prac społecznych dla kierowcy. Kto jest jednak kierowcą? Oskarżyciel uważa, iż był to jednak Marek. Wywnioskował to z rozmów telefonicznych podejrzanych i tego, że Paweł uderzył głową w przednią szybę pojazdu (ślady uderzenia mają być po stornie pasażera). Czy jednak sąd uzna podobnie? Wyrok 20 grudnia.

 

 

Źródło:  Ad.nl