Jechali na kolację do Belgii, zostali potraktowani jak terroryści

Jechali na kolację, zostali potraktowani jak terroryści

Wyobraźcie sobie Państwo sytuację, w której jedziecie samochodem wraz z grupką przyjaciół, chcecie się dobrze bawić. Planujecie odwiedzić Antwerpię i tam zjeść kolację. Nagle jednak drogę zastępuje Państwu belgijska policja. Oficerowie wyskakują ze swoich pojazdów, celują do Was i nakazują opuszczenie auta z rękami w górze. Kilka chwil później wszyscy zamiast do restauracji trafiacie skuci do policyjnej furgonetki. Dlaczego? Jesteście podejrzani o zamach na następcę tronu. To nie żart.

Wszystko to brzmi abstrakcyjnie lub jak scenariusz komedii pomyłek. Sęk jednak w tym, iż takie wydarzenie miało miejsce naprawdę. Jego ofiarą padł radiowy DJ-a Serginio Piqué i trójka jego przyjaciół, którzy postanowili wybrać się z Amsterdamu do Antwerpii i tam zjeść coś dobrego. W Belgii zostali jednak zatrzymani przez policję. Nie wiedzieli za co. Nie zrobili bowiem nic niezgodnego z prawem, a zostali potraktowani jak terroryści.

 

Nagranie

2 sierpnia pewien Belg nagrał zdarzenie, które obserwował ze swojego okna na ulicy Franselei w centrum Antwerpii. Widać na nim jak zespół ciężko uzbrojonych policjantów celuje w samochód Holendrów. Pasażerowie muszą uklęknąć na ulicy, trzymając ręce na głowach. Następnie wszyscy zostali skuci i zabrani do furgonetki policyjnej. Tam zatrzymani byli przesłuchiwani przez ponad godzinę. Dlaczego?
 „Istniały wystarczające okoliczności, aby założyć, że mógł to być podejrzany pojazd” - przekazała belgijska policja. Holenderscy stróże prawa nie chcieli nic mówić w tej sprawie.

 

Rodzina królewska jest wśród nas

Skąd jednak to aresztowanie? Po serii przesłuchań wszyscy z holenderskiego samochodu zostali wypuszczeni, bez jakichkolwiek konsekwencji. Jak się bowiem okazało to co się stało było zwykłym zbiegiem okoliczności, przypadkiem. Tego dnia bowiem w Belgii była następczyni holenderskiego tronu Amalia. Przyszła monarchini nie poruszała się karocą, a zwykłym prywatnym pojazdem, tak by nie rzucać się w oczy. Mimo to jej samochód i cała trasa przejazdu był dokładnie monitorowana przez policję.

 

Podejrzane auto

Nagle dbający o bezpieczeństwo Amalii Belgowie zobaczyli samochód z czwórką pasażerów, który wydawał się jechać za autem księżniczki. Pojazd na holenderskich tablicach jechał dokładnie tą samą trasą. To wydało się podejrzane, zbyt podejrzane. Mogli to być zamachowcy śledzący księżniczkę. Zdecydowano się więc na ich zatrzymanie. Dopiero później okazało się, iż jest to zwykła grupa przyjaciół, a po prostu miała pecha kierować się w podobny rejon miasta i jechać tą samą drogą.

 

Przeprosiny

W tym tygodniu, urzędnicy Domu Królewskiego reprezentujący rodzinę królewską, oficjalnie skontaktowali się z poszkodowanymi, by przeprosić ich za to, co się stało, wskazując, iż wydarzenia w Belgii musiały być dla nich traumatyczne. Sytuacja została nazwana „niefortunną konsekwencją konieczności ochrony Domu Królewskiego”.

 

 

Źródło:  AD.nl