Jazda na pamięć i przymusowa kąpiel

Jazda na pamięć i przymusowa kąpiel

Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. W przypadku jednak sytuacji na A12 owo przyzwyczajenie pozwala dbać o higienę. Dzięki niemu bowiem kierowcy kończą z kąpielą.

Patrz po znakach

Każdy, kto uczęszczał kiedyś na kurs prawa jazdy, pamięta pewnie, iż instruktorzy uczyli, by jeżdżąc patrzeć po znakach drogowych. W rzeczywistości, jednak, gdy mamy już prawo jazdy szybko zapominamy o tej zasadzie. Gdy podróżujemy kolejny raz tą samą drogą, mamy poczucie, iż znamy jej każdy centymetr. Znamy znaki na pamięć. Z czasem zaczynamy jeździć nawet na autopilocie, nie zastanawiając się nad sytuacją. Co może nas bowiem zaskoczyć na odcinku, który pokonujemy tysięczny raz.

 

Niemiła niespodzianka

Okazuje się, iż kierowcę może jednak na takiej drodze zaskoczyć wiele rzeczy i nie mówimy tu bynajmniej o wypadkach losowych. Minęła ledwo połowa stycznia, a na autostradzie A12 w Bennekom strażacy i pomoc drogowa musiała już interweniować kilka razy. Wszystko z racji samochodów lądujących w wodzie.

 

Zapominalstwo

Incydenty te nie były jednak skutkiem śliskiej nawierzchni i niezabezpieczonych, przydrożnych kanałów. Za problemy kierowców odpowiada w teorii remont drogi, a w praktyce sami kierowcy prowadzący swoje auta. Przy Parklaan w Bennekom miały bowiem miejsce roboty drogowe związane z modernizacją drogi i tamtejszych rozjazdów. Prace zakończyły się tym, iż zamknięto stary zjazd z autostrady. Asfalt biegnie na nim kilka metrów, a następnie znika, ustępując miejsca ziemi i obniżeniu terenu, które z racji ostatnio występującej pogody zamieniło się w basen. W obniżenie to z lubością wjeżdżają zapominalscy kierowcy. Chwila zamyślenia, zagapienia się i brak spojrzenia na znaki, kończy się w wodzie.

Nawigacja

Jak wskazują strażacy, problemem nie jest tylko jazda na pamięć. Służby te już kila razy ratowały kierowców, którzy zbytnio uwierzyli nawigacji. Część systemów GPS, które nie aktualizują map na bieżąco, nadal prowadzą przez zamknięty zjazd. Ludzie zaś wierzący elektronice ignorują znaki, jadą dalej i fundują sobie kąpiel. Wierzą oni tak mocno technice, iż nie dociera do nich, że droga jest zamknięta. Woda przed nimi to po prostu zwykła kałuża jadą więc naprzód i marnie kończą.

 

Kąpiel

Szczęśliwcy, którym auto nie zgaśnie i którzy nie zakopią się w błocie, mają szansę wyjechać o własnych siłach albo przynajmniej dotrzeć do skraju „basenu” tak, by wyjść z auta względnie suchą nogą. Innym pozostaje tylko wyciągnąć kluczyk ze stacyjki, wyjść w wodę i czekać na przyjazd straży pożarnej lub pomocy drogowej.

 

Źródło:  AD.nl