Jak zaoszczędzić setki euro na ubezpieczeniu w Holandii?

Czy na ubezpieczeniu zdrowotnym w Królestwie Niderlandów można zaoszczędzić? Tak. W niektórych przypadkach w kieszeni płatnika może zostać nawet i tysiąc euro. Wystarczy wziąć się za siebie i powiedzieć dość niektórym przyzwyczajeniom. 

rozliczenie podatku z Holandii

Palenie szkodzi. O tym, iż z każdym papierosem trujemy swój organizm, nie musimy chyba nikomu przypominać. Palenie to zgubny nałóg, który nie tylko może przysporzyć nas o raka płuc czy krtani, ale także poważnie wydrenować nasz portfel. Rzucenie palenia potrafi sprawić, iż w budżecie zostanie kilkaset euro więcej. Wystarczy bowiem zsumować miesięczne wydatki na papierosy, by zobaczyć ile, oprócz zdrowia, możemy zaoszczędzić w twardej walucie. To jednak nie wszystko. Na rzuceniu palenia można również zaoszczędzić w inny sposób. Wielu byłych palaczy nie ma pojęcia, iż zakończenie nałogu odbije się na ich terminowym ubezpieczeniu na życie (ORV). Wraz z rzuceniem palenia składka na ubezpieczenie zdrowotne zacznie spadać. Co może dać oszczędności oscylujące nawet w okolicach tysiąca euro. Jak się jednak okazuje, nie każdy były palacz wie, jak zadbać o to, by na koncie po opłaceniu składki ubezpieczeniowej zostawało więcej pieniędzy.

 

Terminowe ubezpieczenie na życie

Aby lepiej zrozumieć sytuację, dobrze przedstawić to na przykładzie. Para naszych rodaków zdecydowała się kupić dom w Holandii, rozpoczynając nowe życie w krainie tulipanów. W tym celu wzięła kredyt hipoteczny. Wraz z nim wykupili terminowe ubezpieczenie na życie. Miało być one zabezpieczeniem kredytu. Jego sposób działania był prosty. Kredyt był na 30 lat tak samo jak ubezpieczenie. Dzięki temu, jeśli któryś z naszych rodaków umarłby przed końcem spłat, ubezpieczyciel wypłaciłby partnerowi kwotę w wysokości, dajmy na to 200 000 euro, która pozwoliłaby spłacić hipotekę.

By jednak wykupić taką polisę, ubezpieczeniodawca musi mieć określone dane o ubezpieczonym. Oprócz wieku, który jest tutaj podstawą, brane pod uwagę są inne czynniki ryzyka. Należą do nich choroby przewlekłe, wady wrodzone, praca, jaką się wykonuje itd. Ubezpieczyciel bierze pod uwagę również nałogi. W przypadku naszych rodaków było to palenie. Dwójka potrafiła wypalić nawet paczkę dziennie. W efekcie firma ubezpieczeniowa zdecydował się, by Polacy płacili po 57 euro miesięcznie. Istniało bowiem ryzyko wspomnianego wyżej raka płuc.

 

Kilka lat po podpisaniu umowy jeden z małżonków zachorował. Zwykła grypa z racji palenia spowodowała, iż mężczyzna przeszedł ją dość ciężko. W efekcie oboje zdecydowali się rzucić palenie. Polacy byli szczęśliwi, iż nie paląc, mogą zaoszczędzić te kilkadziesiąt euro. Cały czas jednak płacili stare stawki ubezpieczenia, czyli przepłacali.

Niższe koszty

Jeśli bowiem ubezpieczonemu uda się rzucić palenie i wytrzymuje bez nałogu dłużej niż dwa lata, ubezpieczyciel widzi takiego płatnika jako byłego palacza. To zaś oznacza zredukowanie składki na ubezpieczenie. Czasami można w ten sposób zaoszczędzić nawet i kilkadziesiąt euro miesięcznie. Jest jeden warunek. Należy samemu zgłosić się do ubezpieczyciela i przekazać mu, że rzuciło się nałóg. W ten sposób w kieszeni zostaje nawet kilkaset euro, co w połączeniu z oszczędnościami na papierosach potrafi dać nawet tysiące euro rocznie

 

Nowa polisa

To jednak nie wszystko. Gdy rzuci się palenie warto przeanalizować inne ORV. Być może jako niepalący/byli palacze znajdziemy konkurencyjną, jeszcze tańszą ofertę od tej, jaką mamy teraz. W przypadku naszej wzorcowej pary, jako niepalącym, udało im się znaleźć ubezpieczenie o blisko 30 euro tańsze (u konkurencji).

 

Banalnie proste

Wszystko to wydaje się banalnie proste. Jak pokazują jednak analitycy rynku ubezpieczeniowego, niewiele osób wie, iż można w ten sposób zredukować składki. Większość płaci dalej stare kwoty. W takiej sytuacji nie należy się dziwić, iż ubezpieczyciel nie będzie się odzywał, skoro tak łatwo może na nas zarobić.

Drogie palenie

Na koniec jeszcze jeden ciekawy przelicznik. Nasz para wypalała po paczce dziennie. Czyli każdy z nich puszczał więc z dymem około 8 euro. To oznacza, iż tygodniowo kosztowało go to 56 euro na głowę, a miesięcznie 224 euro. W skali roku oznaczało to 2848 euro, czyli koszt dobrych, zagranicznych wakacji.