Jak uniknąć mandatu z fotoradaru? Belgijski patent
Pewien Belg odkrył sposób pozwalający na uniknięcie mandatu z przenośnego fotoradaru. Mężczyzna jechał E313 zdecydowanie za szybko, co uchwycił fotoradar. Po roku jednak od tego zdarzenia stało się jasne, iż obywatel krainy czekoladą płynącej nie będzie musiał zapłacić ani centa.
Zmora kierowców
Belg został sfotografowany przez mobilny fotoradar, urządzenie ustawiane w newralgicznych punktach dróg i polujące na kierowców, którzy mają zbyt ciężką nogę. Zaletą tego sprzętu jest to, iż może czaić się wszędzie. Pomysłowi właściciele chowają go w samochodach, ustawiają w przydrożnych krzakach, umieszczają w koszach na śmiecić, czy nawet specjalnie przygotowanych przenośnych toaletach. Mówiąc krótko, trzeba przestrzegać przepisów, ponieważ nigdy nie wiadomo, gdzie znajduje się czujne oko fotoradaru.
Belg znalazł sposób na fotoradar, ale nie radzimy go naśladować.
Belgowi się spieszy
W październiku ubiegłego roku, jedno z tego typu urządzeń złapało Belga. Mężczyźnie ewidentnie się śpieszyło. Nacisnął więc „trochę mocniej” na pedał gazu. W efekcie służby otrzymały zdjęcie pojazdu, na którym prędkość wskazywała 306 kilometrów na godzinę. Belg potraktował E313 jak tor wyścigowy, wyciągając ze swojej sportowej bryki, ile tylko się da. Za coś takiego można liczyć się nie tylko z bardzo wysokim mandatem, ale i utratą prawa jazdy. Po roku stało się jednak jasne, iż kierowca nie zapłaci ani centa, nie straci również uprawnień.
Jak nie płacić za fotoradar
Okazuje się bowiem, iż urządzenie robiące zdjęcie miało homologację pozwalającą na pomiar prędkości tylko do 300 kilometrów na godzinę. Pomiar nie spełniał więc wymogów prawnych. Co więcej, tak duża prędkość sprawiła również, iż kierowcy jak i pojazdu nie udało się zidentyfikować. Sprzęt ustawiony maksymalnie na 300 km/h nie wykonał fotografii na tyle ostrej, by gołym okiem można było zidentyfikować samochód, kierowcę i tablicę rejestracyjną. Zdjęcie było po prostu rozmazane, co również przekreślało je jako dowód
Okazuje się więc, iż jadąc z odpowiednio dużą prędkością, możemy uniknąć mandatów wystawionych na podstawie odczytów z mobilnych fotoradarów w Belgii. Holenderskie służby korzystają z podobnego sprzętu, więc istnieje szansa, iż „patent” ten zadziała także w Niderlandach. Redakcja odradza jednak sprawdzanie tego rozwiązania w praktyce. Przy tak dużych prędkościach zamiast policji można bowiem bardzo łatwo spotkać Świętego Piotra.