Jak nie kraść, czyli złodziej amator z Vlaardingen

W każdej pracy z czasem człowiek nabiera doświadczenia. Czasem ta praktyka jest dużo ważniejsza od teorii i wiedzy wyniesionej z podręczników i wykładów. Nie dziwi więc, iż początki w zawodzie bywają trudne. Najnowsze informacje z Holandii wskazują, iż przekonał się o tym dobitnie pewien mężczyzna w Vlaardingen.

Włamywacz amator

Niektórzy pracują jako lekarze, inni jako hydraulicy, sklepikarze czy śmieciarze. Nie znamy profesji naszego dzisiejszego bohatera. Możemy jednak z dużą dozą pewności powiedzieć, że wypłata go nie zadowalała i postanowił dorobić w alternatywny sposób. Holender, zamiast jednak zatrudnić się na dodatkowy etat lub prosić szefa o podwyżkę zdecydował się działać po godzinach.

 

Plan był prosty i opierał się na dokonaniu włamania. Dzięki niemu człowiek miał zapewne zyskać parę fantów, które można potem sprzedać. Niektórzy uważają jednak, iż celem nie było zaspokojenie braków finansowych, a jakieś bardziej wyszukane powody. Czemu? Celem ataku był bowiem budynek Geuzencollege. Złodziej chciał włamać się do szkoły. No cóż, niektórzy z rozrzewnieniem wspominają lata dzieciństwa. Być może nasz rabuś właśnie do takich należał.

 

Szybkie włamanie

Pomysł na włamanie do szkoły był bardzo prosty. Złodziej podszedł do jednego z okien i wybił kostką chodnikową szybę. Przez tak powstały otwór włamywacz wszedł do szkoły. Teraz wystarczyło znaleźć to, po co przyszedł i nie dać się złapać. Na początku wszystko wydawało się banalnie proste. Kto bowiem może być w szkole w nocy z niedzieli na poniedziałek. Problem jednak w tym, że złodziejaszek zapomniał o alarmie. Chwilę po wejściu do budynku czujniki zanotowały ruch na korytarzu. Wtedy włącza się alarm z kilkudziesięciosekundowym opóźnieniem, tak by właściciel zdążył spokojnie wpisać kod rozbrajający mechanizm. Nocny gość kodu oczywiście nie wpisał i wkrótce całą szkołę ogarnął głośny dźwięk syren.

Ucieczka

W takiej sytuacji nie było mowy o kradzieży. Złodziej, by ratować własną skórę, rzucił się do wybitego okna. Rabusiowi udało się zwiać przed przyjazdem policji. Pojawił się tylko jeden problem.

 

Dochodzenie

Gdy policjanci zjawili się w placówce, rozpoczęli poszukiwanie śladów pozwalający namierzyć rabusia. Nie udało im się znaleźć ich zbyt dużo. Na szczęście to, co znaleźli, całkowicie wystarczyło do odnalezienia złodzieja.

Nocny gość, najprawdopodobniej z powodu stresu wywołanego alarmem, zgubił w szkole swój dowód osobisty. Policja wiedziała więc kogo szukać i wkrótce zapukała do drzwi złodzieja amatora.

Interesują Cię najnowsze informacje z Holandii? Zobacz co jeszcze przygotowaliśmy dla Ciebie na naszym portalu.