Islandia drugą Holandią?
Polacy migrują w różnych kierunkach. Niektórzy wybierają Królestwo Niderlandów. Inni Niemcy, Irlandię czy Norwegię. Duża grupa naszych rodaków zdecydowała się jednak zapuścić jeszcze dalej. Dotarli oni do Islandii, gdzie stanowią największą mniejszość.
Polacy w Islandii
Jeśli myślicie, iż w krainie tulipanów jest dużo naszych rodaków, to jesteście w błędzie. W Holandii w zależności od danych stanowimy od 1 do 1,5% populacji. Wszystko zależy bowiem od tego, czy liczy się tylko zameldowanych oficjalnie Polaków, czy wszystkich. W Islandii jest nas w sumie tylko 23 tysiące. Może się to wydawać niedużo, ale trzeba pamiętać, iż i mieszkańców tego kraju jest mniej. W efekcie nasi rodacy stanowią obecnie 6% populacji tej wyspy.
Żyje się inaczej
Jak mówią mieszkający w Islandii Polacy, którzy osiedlili się tam na stałe, żyje się tam po prostu inaczej. Na wyspie praktycznie wszystko jest inne. Od krajobrazu, który już przy wyjściu z samolotu może szokować, po zachowanie ludzi. Niektórzy wskazują, iż wracając tam z ojczyzny, oddychają pełną piersią, wracają do normalności i spokoju. W Islandii nie ma pośpiechu. Ludzie rozumieją, że człowiek może popełniać błędy i świat się przez to nie zawala. Można się „potknąć”, ale zawsze jakoś to będzie. Jak mówią mieszkający tam nasi rodacy, kraj ten jest wolny od wyścigu szczurów. Nie ma tam również tego, iż szef wywyższa się nad pracownikiem czy obnosi się ze swoim bogactwem, by wszyscy to widzieli.
Nie aż tak kolorowo
Islandczycy są otwarci i tolerancyjni dla wszystkich. „Tęczowe” standardy nie są im obce. Miejsce znajdzie tam każdy. Nie zawsze jednak jest tak miło jak może się wydawać. Na wyspie, podobnie jak i w Niderlandach, są ludzie, którzy żerują na niewiedzy innych i starają się ich maksymalnie wyzyskiwać. Ich ofiarami często padają nasi rodacy, którzy tak jak do Holandii przyjeżdżają pracować z ramienia agencji pracy.
Tragedia
Różnicą między Holandią a Islandią jest to, iż na wyspie obowiązkowy jest meldunek. Nie da się przed nim uciec tak jak w Królestwie. Bez meldunku nie można dostać kennitali – czuli odpowiednika peselu. Bez niego nie można zaś otworzyć konta w banku, wykupić ubezpieczenia zdrowotnego czy też zdobyć legalnej pracy.
Jak zaś wyglądają warunki zatrudnionych w Islandii? Tak jak i w krainie tulipanów. Niektórzy trafiają do nowych hoteli robotniczych z własną siłownią. Inni? No cóż. Kilka lat temu miał miejsce pożar w Rejkiawiku, w starym zrujnowanym budynku. W gmachu tym było zameldowanych 73 migrantów zarobkowych. Podczas pożaru trzy osoby zginęły.
Protesty
Od tego czasu sytuacja ponoć się nieco polepszyła. Pożar nagłośnił bowiem bardzo warunki, w jakich żyją migranci zarobkowi. Doszło do protestów zorganizowanych przez Polonię, do których dołączyli się sami Islandczycy, którzy zobaczyli, iż nie wszyscy na wyspie pracują tak jak oni.
Islandia zamiast Holandii?
Czy więc Islandia jest lepszym miejscem niż Holandia? Nie. To inny kraj, inna kultura, czy inne warunki pogodowe (w końcu to kraina lodu i ognia). Jeśli jednak ktoś będzie miał okazję i odwagę, warto i tam jechać trochę popracować. Zobaczyć, jak wygląda ten kraj, zwiedzić go, poznać mieszkających tam Polaków.
Jeśli zaś kogoś zainteresował ten temat i chciałby zobaczyć kawałek świata, polecamy książkę Aleksandry Kozłowskiej i Mirelli Wąsiewicz „Islandia i Polacy”. Polecamy też wywiad z autorkami na stronach Weekend.gazeta.pl
Źródło: weekend.gazeta.pl