IKEA ma problem. Przez jedzenie straci klientów
W sobotę wygasa obowiązek utrzymania dystansu społecznego na poziomie 1,5 metra. Zamiast tego restauracje, kina, kawiarnie i puby muszą wymagać od swoich klientów przepustki koronowej, kodu QR. Niby wszystko jest logiczne. Niestety nie dla wszystkich. Centra ogrodnicze, sklepy meblarskie i te z asortymentem dla majsterkowiczów boją się, że przez obowiązek kodów stracą klientów. Czemu?
Sklepy nie muszą wymagać od swoich klientów obowiązkowej przepustki QR, prawda? Otóż niekoniecznie. 90% tego typu placówek handlowych faktycznie nie wymaga obowiązkowych testów i zakupy w nich mogą robić zarówno osoby zaszczepione jak i niezaszczepione, przetestowane i nieprzetestowane. Problem jednak w tym, iż zasada dotycząca restauracji i barów bistro dotyczy również punktów gastronomicznych w centrach ogrodniczych i dużych sklepach. Mówiąc inaczej, aby wybrać się, np. na klopsiki podczas szukania mebli w IKEA, niezbędny jest kod QR.
Dziecko wylane z kąpielą?
Wszystkie tego typu duże sklepy podchodzą do wchodzących w życie w sobotę przepisów bardzo sceptycznie. Klienci nie muszą korzystać z przepustki koronowej robiąc zakupy, kupując drzewka lub meble, muszą ją jednak okazać, gdy idą coś zjeść. Wszystko zaś odbywa się w tym samym budynku. Często rejon bez przepustki od miejsc, gdzie jest ona wymagana, dzieli tylko kilka metrów niczym nieograniczonej przestrzeni. W efekcie właściciele tego typu punktów boją się, iż nowe przepisy wprowadzą niepotrzebne problemy w sklepie. Jak bowiem wytłumaczyć ludziom, iż tu mogą chodzić wszyscy, a tu tylko zaszczepieni. Jak dzielić ich na lepszych i gorszych, gdy jeszcze kilka minut temu stali obok siebie w kolejce do kasy.
Kiedyś było lepiej
Niektórzy mówią wprost. 1,5 metra obowiązkowej odległości w tego typu sklepowym punkcie gastronomicznym było zdecydowanie lepsze niż obecne przepustki. 1,5 metra było obowiązkowe na terenie całego obszaru, teraz zaś mamy do czynienia z nakazami obszarowymi. W efekcie zwykła kawa wymaga testów i pozwoleń.
Najgorsze dopiero przed nimi
Menedżerowie sklepów ogrodniczych wskazują, iż problem ten już teraz wydaje się być poważny, a z każdym miesiącem będzie się jeszcze bardziej nasilać. Wszystko dlatego, iż niedługo w sklepach rozpoczną się pokazy świąteczne i liczne atrakcje dla kupujących. W tym okresie zaś tamtejsza gastronomia jest wyjątkowo mocno oblegana.
Byle do połowy listopada
Dlatego też, np. sieć IKEA liczy, iż obowiązek ten potrwa tylko do połowy listopada i nie zostanie przedłużony lub władze zrobią dla nich wyjątek. Dla wielu Holendrów bowiem wizyta w IKEA to swoisty rytuał, podczas którego udają się tam na posiłek. Gdy nie będą mogli tego zrobić lub będzie on obarczony dodatkowymi sankcjami, będą tracić klientów, a zarazem zyski. Zyski, których z racji na specyfikę problemu rząd im nie zwróci.