Hurtowe sądy na Polakach

Krystian M. to ofiara która wpadła w "sieć pająka"

Polska ambasada w Holandii nadal czeka na szczegółowe wyjaśnienia dotyczące „dnia Polaka” w sądzie w Hadze. Chodzi o sytuację, gdy w ciągu zaledwie jednego dnia pracy sądu wymiar sprawiedliwości skazał blisko 300 naszych obywateli.

Szybko, łatwo i przyjemnie

Każdy ma prawo do rzetelnego, uczciwego procesu, jak więc nazwać sytuację, w której ponad 300 obywateli znad Wisły zostaje skazanych w tak krótkim czasie? Wbrew obiegowym opiniom również rzetelnym i uczciwym procesem. Wszystko w ramach procedury, która w niderlandzkim sądownictwie nazywa się „sesją masową”. Jej zadaniem jest właśnie załatwienie jak największej ilości spaw w jak najkrótszym czasie. Brzmi to może brutalnie, ale Holendrzy podchodzą do sprawy bardzo pragmatycznie.

 

Holenderski sąd jednego dnia skazał ponad 300 Polaków. 

 

Polskie winy

Poszczególne sprawy podczas posiedzeń tego typu trwają często od 5 do 10 minut. Nit nie jest tam bowiem sądzony o zabójstwo czy o gwałt. Nie podejmowane są tam również sprawy, w których wina nie jest jednoznaczna. Oznacza to tyle, że przed wymiar sprawiedliwości trafiają ludzie, którzy np. znieważyli policjanta, jechali pod wpływem alkoholu, czy odmówili mandatu za picie w miejscu publicznym lub też nie mieli przy sobie dokumentów (zarówno prawa jazdy, jak i dowodu osobistego). Zdarzają się również drobne kradzieże, w których złodziej został złapany na gorącym uczynku. Praktycznie we wszystkich tych sprawach podejrzany, już w toku postępowania przygotowawczego, przyznał się do winy, ale z jakiś powodów nie poszedł na ugodę z prokuratorem.

 

Mechaniczna robota

Przebieg takiej rozprawy jest więc banalnie prosty. Oskarżony potwierdza zarzuty, przyznaje się do winy, podaje adres zameldowania (w Holandii lub częściej w Polsce), a następnie wysłuchuje sędziego, który wymierza mu karę. Najczęściej jest to grzywna od kilkudziesięciu do kilkuset euro. Często również sąd odbiera prawo jazdy na krótkie okresy czasu za jazdę pod wpływem lub przekroczenie prędkości. Sporadycznie zdarzają się kary pozbawienia wolności, te jednak, jeśli już się pojawią, nie trwają dłużej niż tydzień. „Kaliber” kary sprawia, że praktycznie wszyscy zgadzają się z wyrokiem, jest więc stosunkowo mało apelacji, a sąd może zamknąć sprawę.

Proces ten to również niższe koszty dla sądu. Wiele spraw ludzi z jednej narodowości pozwala ograniczyć koszty związane ze ściąganiem do sądu codziennie tłumacza.

 

Frekwencja

Co bardzo ważne 300 spraw jednego dnia nie oznacza, że sąd pęka w szwach. Praktycznie 90 procent oskarżonych skazywanych jest zaocznie. W przypadku Polaków wielu jest już od dawna w kraju. Podczas sesji z 19 czerwca przed sądem stawiło się tylko 26 podejrzanych. Reszta, 276 osób, została skazana zaocznie.

 

Wyjaśnienia dla ambasady

Polska ambasada ma jednak pewne wątpliwości. Wszystko z powodu całej otoczki procesów. Nie chodzi bowiem o samą mechanikę, bo ta jest powszechnie akceptowana, a o narodowość. Zwykle podczas tego typu działań sądzonych jest kilka narodowości. Nigdy wcześniej nie było takiej stygmatyzacji, by tylko Polacy uczestniczyli podczas wszystkich rozpraw jednego dnia. To zaś, zdaniem dyplomatów, stawia nas, jako naród, w złym świetle. Jest to o tyle ważne, że na chwilę obecną nie ma informacji by obywatele innych krajów takich jak np.: Turcy, Bułgarzy czy Rumuni mieli również zaplanowane swoje „hurtowe” sądy. Wymiar sprawiedliwości na chwilę obecną nie odpowiedział jednak na zapytania polskich dyplomatów.