Homoseksualiści i tolerancja po holendersku

Mówi się, iż Holendrzy to otwarty i tolerancyjny naród. Tymczasem homoseksualiści musieli uciekać ze swojego domu w Babberich z powodu nawet nie nękania, a nawet obaw o własne życie.

Miły cichy dom

Para, dwójka mężczyzn po przejściach, chciała zacząć od nowa. Seria rodzinnych tragedii, które spadły na jednego z nich doprowadziła do podjęcia ważnych życiowych decyzji. Homoseksualiści postanowili opuścić Zeist i przeprowadzić się w inne miejsce, by zacząć od początku. Szukając dla siebie nowego domu, odnaleźli na początku grudnia ubiegłego roku wprost idealne miejsce na wspólne życie. Był to budynek należący kiedyś do tamtejszego kościoła. Mieszkali w nim zakonnicy, którzy opiekowali się świątynią. Teraz jednak stał wolny i wydawał się spełnieniem marzeń mężczyzn. Tak mi się początkowo wydawało.

 

Prześladowania i uszczypliwości

Szczęście ukochanych nie trwało jednak zbyt długo. Nowi mieszkańcy Babberich spotykali się z drobnymi uszczypliwościami czy niezbyt przyjaznymi spojrzeniami. Nie było to jednak nic, z czym nie mierzyliby się wcześniej i do czego nie byliby przyzwyczajeni. Można by nawet rzec dzień jak co dzień. Wydawało się więc, iż para faktycznie znalazła przyjazne miejsce do życia. Sytuacja zmieniła się jednak w czerwcu.

Homoseksualiści na celowniku

Pewnego letniego dnia mężczyźni usłyszeli głośny huk. Gdy wyszli zobaczyć co to było, zobaczyli trzech młodych chłopców uciekających z piłką. Najwidoczniej musieli oni kopnąć ją w bramę garażową. Mężczyźni wrócili do domu. Po niecałym kwadransie kolejne mocne uderzenie. Wieczorem kolejne. Tym razem o budynek uderzyła puszka coli. Jeden z mężczyzn próbował wtedy już złapać żartownisia, ale mu się to nie udało. Młody człowiek zniknął gdzieś w podwórkach. Tak zaczął się koszmar.

 

Skargi

Para zgłosiła sprawę do rady sąsiedzkiej. Działania te nie przyniosły jednak skutku. W końcu sprawa trafiła na policję. Mężczyźni otrzymali specjalny numer alarmowy, na który mieli zadzwonić w razie kolejnego ataku. Nic to jednak nie dało. Sytuacja zaś stawała się coraz gorsza.

Z czasem kopanie piłką w dom przerodziło się w obrzucanie go odpadkami jedzenia czy opluwaniem. Doszło nawet do sytuacji, gdy młodzi ludzie ciskali kamieniami w podwórko pary, wiedząc, że mężczyźni są na dworze. Raz mało brakowało, a jeden z domowników zostałby uderzony w głowę takim kamieniem. Oprócz tego młodzi ludzie skandowali homofoniczne teksty w kierunku mieszkańców dawnej plebanii.

Mężczyźni w pewnym momencie chcieli sami rozmówić się z młodzieżą. Próba ta zakończyła się jednak nad wyraz szybko, gdy jeden z nastolatków pokazał gejom duży nóż, jaki miał przy sobie. Tego było zbyt dużo.

Mają już dość

Mężczyźni, szukając oazy spokoju, trafili do małego piekła. Wyzwiska i ogryzki, zgniłe pomidory na ganku dało się jeszcze wytrzymać. Niestety sytuacja zagrażająca ich zdrowiu i życiu była nie do przyjęcia. Homoseksualiści postanowili więc wystawić dom na sprzedaż i wyprowadzić się z Babberich. Oprawcy zwyciężyli.

Gmina i policja są smutni z takiego obrotu sprawy. Z drugiej jednak strony pomimo sfotografowania przez ofiary swoich oprawców organom tym nie udało się namierzyć homofobów. Żaden z partoli wzywanych po incydentach nie przybył też wystarczająco szybko, by złapać nastolatków. Ofiary nie chcą tu mówić o złej woli, ale mają już dość tej sytuacji, wskazując, iż Holandia wcale nie jest tak tęczowa, jak by się mogło wydawać.