Hollandse Nieuwe czyli sezon na śledzia
Wczoraj otwarto tradycyjną pierwszą beczkę śledzi zwanych Hollandse Nieuwe. Ten narodowy przysmak z pierwszej otwartej partii przekazano GGD, w hołdzie dla personelu medycznego za walkę z pandemią. W Niderlandach zaczęła się więc śledziowa euforia, w której to do żołądków tego narodu trafi nie mniej niż 75 milionów porcji tej ryby.
Hollandse Nieuwe
Holendrzy to morski naród. Nie powinno więc dziwić, iż uwielbiają ryby i owoce morza. Jednym z największych przysmaków jest właśnie wspomniany we wstępie Hollandse Nieuwe. Jest to spożywany na surowo kawałek ryby, delikatnie marynowany w słonej zalewie. Ryby te marynowane są prawie w całości. Następnie sprzedawane są na targach rybnych i zjadane same lub w budkach jako fast food. Sprzedawca filetuje śledzia, pozbywając się kręgosłupa i zdzierając z niego skórę. Pozostawia tylko ogon. Dlaczego? Po wyfiletowaniu ryba trafia na tackę wraz z drobno pokrojoną cebulą. Wtedy to filet, trzymając go za ogon, „panieruje” się w cebulce, a następnie zadzierając głowę do góry, wkłada praktycznie pionowo do ust, odgryzając kęs po kęsie. Można też otrzymać tę rybę, jak wspomnieliśmy wyżej bułce, ala hot dog.
Przysmak
Holendrzy uwielbiają tę przekąskę. Statystyczny mieszkaniec Niderlandów zjada ich około 5 w sezonie - w okresie, gdy są one gotowe do spożycia, czyli od wczoraj do mniej więcej końca września. Nie oznacza to jednak, iż ryby te potem znikają z menu. Podobny przysmak, przygotowywany praktycznie w identyczny sposób, dostępny jest również po sezonie. Wtedy jednak nazywa się Maatjesharing (znane też w Polsce matiasy), zawijane na koreczkach lub mocno solone i dodawane jako składnik tamtejszych sałatek. Czym różnią się obie potrawy? Śledzie w Hollandse Nieuwe odławiane są w momencie, w którym nie zawierają ikry i mlecza (nasienia). Mają też odpowiednią ilość tłuszczu- nośnika smaku. Holenderskie młode śledzie z roku na rok zyskują również popularność poza granicami krainy tulipanów. Coraz więcej sprzedaje się ich Niemcom -90 mln sztuk i Belgom -15 mln sztuk.
Nowa tradycja
Zwykle sezon śledziowy w Niderlandach zaczyna się od aukcji, w której szczęśliwiec może kupić pierwszą beczkę i jako pierwszy spróbować tej narodowej potrawy. Z racji jednak pandemii COVID-19 już drugi rok z rzędu zdecydowano o odwołaniu aukcji i zaoferowaniu beczki pracownikom służby zdrowia. W tym roku otrzymali ją jednak nie lekarze, a GGD z racji na ich rolę w szczepieniach.
Problemy
Wspominając o epidemii, nie sposób nie zauważyć, iż połowy też padły ofiarą COVID-19. Holendrzy wypływali na połów wokół Norwegii i Danii. W efekcie po przybyciu najpierw musieli poddać się kwarantannie. Wszystko to bardzo utrudniało życie pracującym na morzu. Wskazują oni jednak, iż złowili wystarczające ilości śledzia na Hollandse Nieuwe. Te mogą być bowiem łowione między 1 maja a 31 sierpnia (i sprzedany po zamarynowaniu przed 1 października tego samego roku). Aktualne połowy zaś posłużą do stworzenia innych potraw z tych ryb.
Będąc więc obecnie w Holandii, nie sposób nie spróbować tej potrawy. Być może nie wszystkim podejdzie ona do gustu. Surowa, słonawa ryba z cebulą to nie lody, które smakują wszystkim. Warto jednak się przełamać i wziąć chociaż kęs, by zobaczyć, czym tak zachwycają się rdzenni mieszkańcy Królestwa Niderlandów.