Holendrzy zostawili Afgańczyków na odstrzał
Przejęcie władzy przez Talibów w Afganistanie przewidywało wielu politologów. Nikt jednak nie przypuszczał, iż będzie to mieć miejsce aż tak szybko. Zajęcie Kabulu sprawiło, iż państwa zachodnie w panice zaczęły ewakuować swój personel. Podczas tych działań Holendrzy, zapomnieli o swoich towarzyszach, którzy jeszcze dzień, dwa wcześniej pracowali z nimi ramię w ramie. Jak wyglądała ta holenderska solidarność wobec Afgańczyków?
Jak się okazuje, 37 Afgańczyków pracujących z holenderskim personelem dyplomatycznym w ambasadzie w Kabulu zostało pozostawionych na łasce Talibów. Europejski personel placówki został ewakuowany w bezpieczne miejsce. Nikt jednak podczas tej akcji nie przejmował się lokalnymi pracownikami. Nikt nawet nie powiadomił ich, że Holendrzy uciekają. Gdy ludzie ci przyszli następnego ranka do pracy, okazało się, że biuro ambasadora i całego jego gabinetu stoją puste, a drzwi są zamknięte na klucz.
Prośba o ochronę
Afgańscy pracownicy od kilku miesięcy, domagali się od władz w Holandii ochrony przed atakami Talibów. Gdy bowiem grupa ta zaczęła przejmować władzę, wielu uznało, iż współpraca z zachodem będzie tam karana śmiercią. Będzie potraktowana jak zdrada. Pomimo, iż sytuacja robiła się coraz trudniejsza, to niderlandzcy dyplomaci nie podjęli żadnych konkretnych działań. Pracownicy błagali ich, by zapewnić im pomoc, ponieważ jak wskazywali, sytuacja w tym kraju może zmienić się szybciej, niż Europejczycy myślą. Władze w Hadze były jednak głuche.
Ignorancja
Ignorancja na apele rdzennych pracowników, była doskonale widoczna, gdy Talibowie podbili Kabul. Holenderscy dyplomaci mieli być kompletnie zaskoczeni tą sytuacją. Zdziwienie mieszało się z przerażeniem i paniką, która doprowadziła do tego, że nie udało się im opuścić kraju w zeszły piątek.
Władze w Hadze zdecydowały się ewakuować dyplomatów w nocy z soboty na niedzielę. Holendrzy zostali wywiezieni specjalnym transportem.
Bez wsparcia
Gdy Afgańczycy przyszli w poniedziałek do ambasady dosłownie odbili się od drzwi. Holendrzy nie zostawili nawet żadnej informacji o ucieczce. W efekcie mężczyźni i kobiety pracujący dla niderlandzkich decydentów muszą ukrywać się gdzieś w Kabulu, by nie wpaść w ręce Talibów. CI bowiem oficjalnie ogłosili amnestię, ale w Afganistanie nikt w te zapewnienia nie wierzy.
Ewakuacja Agańczyków?
Jedynym w miarę bezpiecznym sposobem na ucieczkę z Afganistanu jest lotnisko w Kabulu. Rząd w Hadze wysłał tam nawet maszyny, które miały zabrać osoby z holenderskim obywatelstwem, a także jeśli się uda (znajdą się miejsca) również afgańskich pracowników wraz z rodzinami. Sęk jednak w tym, że w porcie lotniczym panuje taki chaos, iż próba wylądowania i podjęcia uciekinierów we wtorek rano zakończyła się niepowodzeniem. Również środowe podejście nie przyniosło rezultatów. W efekcie cześć uciekinierów opuściła lotnisko w Kabulu, postanawiając zaszyć się gdzieś w mieście i czekać na rozwój sytuacji. Przebywanie bowiem na lotnisku, gdy nie ma szans na ucieczkę jest równie niebezpieczne jak pozostanie w domu.