Holendrzy zaczną się bać Apple i jego iPhone’ów
Holendrzy zaczynają powoli bać się swoich iPhone’ów. Jak to możliwe? Wszystko z racji pomysłów, jakie ma Apple, a które, mimo szlachetnych pobudek, niosą zdaniem mieszkańców Niderlandów ogromne ryzyko ingerencji w ich prywatność. Czyżby więc mieszkańcy krainy tulipanów przesiedli się na urządzenia z Androidem?
Szczytny cel
O co w tej sprawie tak właściwie chodzi? Apple postanowiło walczyć z pornografią dziecięcą. Dlatego też, początkowo tylko w Stanach Zjednoczonych (ale docelowo na całym świecie), chce wprowadzić możliwość skanowania swoich urządzeń znajdujących się w rękach użytkowników pod kątem materiałów przedstawiających pornografię dziecięcą. Mówiąc inaczej, system będzie cały czas skanował pliki na telefonie użytkownika w poszukiwaniu treści niezgodnych z prawem. Jeśli takie zdjęcia lub filmy zostaną odnalezione, oprogramowanie ma przekazywać tę informację do odpowiednich służb. W teorii więc wydaje się, iż jest to doskonały sposób na walkę z pedofilami i wykorzystywaniem małoletnich.
Sprzeciw
Pomysł ten nie spodobał się jednak w wielu miejscach na świecie. Swojego oburzenia nie kryją również Holendrzy, którzy wskazują, że jest to delikatnie mówiąc, chybiony pomysł. W sprzeciwie tym nie chodzi jednak o to, iż mieszkańcy krainy tulipanów mają na swoich smartfonach gigabajty pornografii dziecięcej i teraz nagle w kraju zapanowała panika. Niderlandzkim ekspertom nie podoba się inwigilacja treści. Początkowo może ona wyszukiwać pornografię. Później jednak algorytmy tego typu będą mogły być wykorzystane w dowolny sposób, do lokalizowania jakichkolwiek materiałów. To zaś jest wchodzenie z butami w czyjąś prywatność. Każdy bowiem nowy plik, każde zdjęcie z wakacji będzie analizowane. Gdy zaś będziemy mieć na telefonie, np. zdjęcia z kąpieli z naszym własnym dzieckiem, możemy trafić na komendę. Dlatego też specjaliści od IT uważają, iż idzie to za daleko. Podobny głos mają również Holendrzy od lat walczący z pedofilią. Takie działanie sprawi jedynie, iż odbiorcy będą lepiej ukrywać treści. Będzie to walka z objawami, a nie przyczyną. W ten bowiem sposób nie uda się dotrzeć do twórców tego typu materiałów. Nie uda się uratować wykorzystanych dzieci.
Co Holendrzy mogą wiedzieć
Holendrzy wyrażają swoje potężne obawy co do pomysłu Apple. Warto jednak zadać pytanie co oni tak naprawdę w tej sprawie mogą wiedzieć? Dużo, nawet bardzo dużo. W Niderlandach analogiczny system działa bowiem w praktyce. W krainie tulipanów w podobny sposób można skanować sieci i serwery stron internetowych pod kątem obecności pornografii dziecięcej. Pozwala na to algorytm systemu EOKM. Jednak w tym wypadku firmy i instytucje zarządzające portalami mogą dobrowolnie używać tego skanera i monitorować sieć. Nie działa to permanentnie. Niemniej nawet taka dobrowolność doprowadziła już kilka razy do sytuacji, w której użytkownicy tracili całkowicie legalne dane i trafiali na celownik policji, ponieważ algorytmy uznawały, że są to treści materiały. Dlatego też pełna automatyzacja, jaką chce wprowadzić amerykański gigant, nie jest wskazana.