Holendrzy zabili 70 cywili

Zdaniem dziennikarzy z NOS i NRC, holenderskie wojsko winne jest śmierci co najmniej 70 cywili. Informację tę przekazały w piątek niderlandzkie media.

Konflikt w Iraku

Zdaniem dziennikarzy mordercami się niderlandzcy piloci. Oficerowie ci wystartowali w nocy z 2 na 3 czerwca 2015 roku z misją zbombardowania obiektów w irackim mieście Hawija. Celem bomb, podwieszonych na węzłach pod skrzydłami F 16, miał być kompleks, w którym terroryści z ISIS posiadali fabrykę bomb samochodowych. Ładunki te były wykorzystywane do zamachów na cywili i wojska koalicji. Nalot zakończył się powodzeniem, cel został zniszczony, a przeprowadzająca go maszyna bezpiecznie wróciła do bazy.

 

W holenderskim nalocie ginie ponad 70 cywilów. 23 z nich to dzieci.

 

Dziesiątki ofiar

Pierwsze promienie słońca, oprócz gruzów fabryki, ukazały opinii publicznej jednak również straszną tragedię ludności. Okazało się, iż w ataku tym na skutek wybuchów lub pod gruzami zginęło ponad 70 cywilów: mężczyzn, kobiet i dzieci, czyniąc z nocnego nalotu jeden z najkrwawszych epizodów wojny z tak zwanym Państwem Islamskim.

Okazało się bowiem, że w bezpośrednim sąsiedztwie fabryki znajdowały się prowizoryczne schronienia rodzin uchodźców, którzy z powodu działań wojennych migrowali w głąb państwa ISIS. Owszem mogły to być żony i dzieci terrorystów oraz osoby opowiadające się za skrają wizją prezentowanego przez islamistów kalifatu, niemniej nadal byli to bezbronni cywile. Wydarzenie to natychmiast zostało wykorzystane propagandowo, pokazując dżihadystom, jak bezwzględni są ich wrogowie. W Europie zaś opinia publiczna dopytywała dowódców, jak mogło dojść do takiej pomyłki.

 

Niedopowiedzenie

Pytanie to jest o tyle zasadne, że według zdobytych przez dziennikarzy informacji, wiadomość o uchodźcach była w posiadaniu Irackiej Armii. Lokalne dowództwo wiedziało więc, iż kompleks zbrojeniowy posiada wokół siebie „żywą tarczę” z niczego nieświadomych uchodźców. Nie wiadomo jednak, czy wiadomość ta nie dotarła do holenderskiego dowództwa operacji lotniczej, czy też potraktowano ją jako fałszywą. Mało prawdopodobne jest bowiem, że armia uznała dziesiątki cywilów za „dopuszczalne straty”.

Problemy

Informacje przekazane w piątek spowodowały dość duże wrzenie w holenderskiej opinii publicznej. Niderlandzki minister obrony stwierdził jednoznacznie, że na chwilę obecną nie może wypowiedzieć się na temat działań lotników. Liczy jednak, iż w „niezbyt długim okresie czasu” zostaną one ujawnione.

Holenderska armia od 2014 roku prowadziła operacje lotnicze przeciw ekstremistom z ISIS. Od tego czasu piloci z krainy tulipanów wykonali setki lotów, podczas których zrzucili ponad 2100 bomb. Holenderskie wojsko jednak nigdy nie informowało opinii publicznej jakie cele atakuje ich armia i czy podczas tych działań giną cywile. Dziennikarskie dochodzenie to pierwsze tego typu dane łamiące informacyjne embargo armii.