Holendrzy wypuszczają poszukiwanego za ludobójstwo
Charlesa N., 71-letni Rwandyjczyk i Holender został zatrzymany we wtorek wieczorem przez niderlandzkie służby. Po kilku godzinach policja jednak wypuściła staruszka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż człowiek ten ścigany jest za ludobójstwo Tutsi z 1994 roku.
Niderlandzka prokuratura potwierdziła, iż zatrzymała podejrzanego. Stwierdzono jednak, iż nie ma wystarczających podstaw, by przetrzymywać tego człowieka. Po raptem kilku godzinach, jeszcze tego samego, wtorkowego wieczoru, mężczyzna odzyskał wolność.
Dyrektor instytutu i morderca
Charlesa N. od lat mieszka w Królestwie Niderlandów i prowadzi w kraju legalny biznes. Patrząc na 71-letniego mężczyznę, nie sposób odkryć jego przeszłość. Ta, zdaniem wymiaru sprawiedliwości w Rwandzie, jest wyjątkowo mroczna. Afrykańskie państwo podejrzewa go o zamordowanie setek Tutsi w 1994 roku. Zdaniem tamtejszego sądownictwa człowiek ten w 1993 roku został dyrektorem instytutu Rolniczego w Ruandzie. Wtedy też kazał wymordować wszystkich swoich pracowników z plemienia Tutsi. Podejrzany należał do partii politycznej CDR odpowiedzialnej za planowanie ludobójstwa. Obecnie zaś pracuje w Holandii dla koalicji rwandyjskich partii opozycyjnych w diasporze FDU-INKINGI.
Od dłuższego czasu Narodowa Komisja ds. Zwalczania Ludobójstwa (CNLG), w Rwandzie (dawniej Ruandzie) liczy, iż oskarżony zostanie w końcu poddany ekstradycji i będzie mógł stanąć przed sądem za ludobójstwo. Jak widać jednak Holendrzy nie śpieszą się, by wydać 71-latka.
Historia ludobójstwa
Ludobójstwo, do którego doszło w 1994 roku, było punktem kulminacyjnym długiego konfliktu między Tutsi i Hutu. Punktem wyjścia do trwającej 100 dni masakry była śmierć ówczesnego prezydenta Juvénala Habyarimany, z plemienia Hutu. W efekcie rzezi zginęło oko 10 procent ludności Rwandy, czyli milion Tutsi i umiarkowanych Hutu. Ofiary z plemienia Hutu były ludźmi o liberalnych poglądach, które sprzeciwiały się masakrze. Potraktowano ich jak zdrajców i zabito. Wydarzenia te wielu uznaje za największą porażkę ONZ od początku jej istnienia. Pomimo doskonałego wywiadu i doniesień z Rwandy Organizacja Narodów Zjednoczonych w tym głównie Francja, Wielka Brytania, Belgia i USA nie zareagowały, by zapobiec tragedii.