Holendrzy wydadzą miliony na ratowanie tankowca
W tym tygodniu rząd w Hadze zdecydował, że przeznaczy 7,5 miliona euro na ratowanie tankowca stojącego u wybrzeży Jemenu. Czemu władze w Hadze chcą ratować jednostkę znajdującą się na drugim końcu świata?
Wydać miliony, by zaoszczędzić miliardy
Taka decyzja niderlandzkich władz to czysty pragmatyzm. Jak wskazuje Minister Handlu Zagranicznego i Współpracy Rozwojowej Liesje Schreinemacher z jednostki tej w każdym momencie może zacząć wyciekać ropa. W efekcie opuszczony tankowiec pod nazwą FSO Safer jest tykającą ekologiczną bombą, groźną dla człowieka i matki natury. Jeśli bowiem dojdzie do wycieku milionów litrów ropy, skażeniu może ulec cały region. Trzeba zgromadzić więc środki finansowe i wprowadzić w życie plan ratunkowy.
Taki plan ma ONZ, którego eksperci opracowali metodę, jak zabezpieczyć statek, by z jego pokładu do wody nie dostała się równowartość milionów baryłek ropy. Na ten cel potrzebne są ogromne środki. Kwota zadeklarowana przez Holendrów to tylko część potrzebnej sumy. Obecnie na ten cel zebrano bowiem już 31 milionów euro, ale to nadal za mało, by pokryć wszystkie koszty.
Porzucona jednostka
Skoro ropa jest tak droga, to czemu nikt nie zajmuje się statkiem pełnym tego paliwa? Odpowiedzią na to pytanie jest wojna domowa w Jemenie. To ona doprowadziła do tego, iż statek został porzucony i teraz rdzewieje na tamtejszych wodach terytorialnych. Na początku tego roku jednostkę badał Greenpeace, który wezwał świat do działania, wskazując, iż statek jest w takim stanie, iż grozi nam jedna z największych katastrof naftowych w historii.
ONZ
By temu zapobiec, ONZ planuje razem z ekologami akcję mającą na celu przepompowanie ropy z tankowca na inne jednostki, a następnie zabezpieczenie FSO Safer w taki sposób, by można go było bezpiecznie odholować, choćby i na złom. Wszystko to jednak generuje ogromne koszty. Szacuje się, iż samo przejęcie ropy i zmagazynowanie jej pochłonie około 75 milionów euro. Cała operacja ma zaś zamknąć się w budżecie 135 milionów euro.
Jak jednak wskazuje Wopke Hoekstra koszty związane z oczyszczeniem akwenu i brzegu po ewentualnej katastrofie ekologicznej wyniosłyby co najmniej 19 miliardów dolarów. Co więcej, skarżenie ropą to nie tylko śmierć dla zwierząt i morskich roślin, ale i głód dla mieszkańców Jemenu. 200 000 ludzi w tym kraju żyje bowiem tylko dzięki temu co dają tamtejsze wody.
Źródło: Nu.nl