Holendrzy wrócą do węgla?
Władze w Królestwie Niderlandów obawiają się, iż w kraju może zacząć brakować gazu. Dlatego też rząd w poniedziałek wprowadził pierwszy poziom zagrożenia w Planie Ochrony i Odzysku Gazu. To jednak nie wszystko Minister klimatu i energii Rob Jetten oraz sekretarz stanu Hans Vijlbrief odpowiedzialny za górnictwo ogłosili w poniedziałek, że rząd chce zwiększyć wydajność elektrowni węglowych. Wszystko po to, by zapewnić bezpieczeństwo dostaw prądu w zimie. Czyżby więc władze Niderlandów przeprosiły się z węglem i CO2?
Nie brakuje gazu
Władze na każdym kroku obecnie podkreślają, iż w Niderlandach nie brakuje gazu. Rząd jednak musi przygotować się na najgorsze, ryzyko bowiem niepodejmowania działań jest zbyt duże i mogłoby się zakończyć tragicznie dla tamtejszej gospodarki.
Przeprosić się z węglem
Holandia w ostatnim czasie drastycznie zmniejszyła produkcję energii w elektrowniach węglowych, ograniczając ich wykorzystanie lub nawet całkowicie zamykając. Wszystko po to, by ograniczyć emisję CO2. Nadrzędnym działaniem rządu było bowiem osiągnięcie celów klimatycznych w nadchodzących latach. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Gdy może brakować gazu, aby zabezpieczyć kraj, należy dywersyfikować źródła energii. W tym zaś zakresie „na szybko” nie trzeba budować nowych farm wiatrowych czy słonecznych. W kraju znajduje się bowiem wydajna infrastruktura bazująca na węglu. Jeśli więc Holandia wróci do wytwarzania energii elektrycznej z węgla, nie będzie trzeba w tym celu wykorzystywać gazu i ten, zamiast do elektrowni mógłby trafić do innych potrzebujących go podmiotów.
2030 rok
Obecnie przepisy mówią, iż elektrownie węglowe w Holandii muszą zostać zamknięte do 2030 roku. Do tego czasu mogą pracować maksymalnie z 35% wydajnością. Za zmniejszenie wydajności, a więc i dochodów, elektrownie otrzymują rekompensaty od rządu.
Rząd liczy jednak, iż jeśli zajdzie taka potrzeba elektrownie znów zwiększą produkcję, rezygnując z państwowych pieniędzy, by zaspokoić krajowe zapotrzebowanie na energię. Wzrost produkcji miałby być elastyczny i amortyzujący problemy z niedoborem gazu w siłowniach gazowych.
Rozruch
Elektrownie węglowe są również o tyle przydatne w sytuacji kryzysowej, iż ich ponowny, pełny rozruch byłby wyjątkowo krótki. Z racji tego, iż cały czas działają, problemem byłoby tylko zmagazynowanie odpowiedniej ilości węgla. To zaś kwestia kilkunastu, kilkudziesięciu dni. By tamtejsze piece znów mogły zadziałać z pełną parą.
Gaz z Groningen
Co ciekawe rząd woli przeprosić się z węglem niż zwiększyć wydobycie z własnych złóż gazu w Gronigen. Tamtejsze pola gazowe mają być wykorzystane w ostateczności, gdy nie będzie już innych możliwości zrekompensowania ewentualnych niedoborów gazu.
Źródło: Nu.nl