Holendrzy posiedzą w Polsce co najmniej parę lat
Zwykle piszemy o Polakach, którzy mają konflikt z holenderskim prawem i o wyrokach jakie ich czekają. Dziś jednak odwróćmy trochę tę sytuację i przyjrzyjmy się grupce Holendrów, która udała się do Gdyni. Ludzie ci nie przyjechali do Polski jednak na wakacje. Obecnie wszyscy przebywają w „apartamencie” z kratami w oknach. Dlaczego tam trafili i co ich czeka?
Wizyta w Polsce
Grupka 9 Holendrów, w wieku od niespełna 18 do dwudziestu paru lat, przybyła do Polski. Ich celem był terminal przeładunkowy w Gdyni, a konkretnie jeden z tamtejszych kontenerów, w którym miała znajdować się duża partia narkotyków. Obywatele Niderlandów podzielili się na kilka grup i starali się odnaleźć i wywieźć kontrabandę z terminala.
Amatorska robota
Być może Holendrzy myśleli, iż polskie służby nie są tak wyczulone jak niderlandzkie w wyłapywaniu przemytów i przemytników. Nic jednak bardziej mylnego. Mieszkańcy Niderlandów w dniach od 8 do 10 grudnia ubiegłego roku łatwo dostawali się na teren terminala, przechodząc pod płotem. Obszar ten jednak opuszczali już w kajdankach. Tak to jednak bywa, gdy służby wiedzą o narkotyku, a przestępcy tak jak 4-osobowa grupka z 10 grudnia, ukrywają się w miejscu, gdzie zamontowane są kamery monitoringu.
Zaginieni
W efekcie wszyscy trafili do aresztu. Zatrzymanie to sprawiło nawet, iż niektóre rodziny zaczęły obawiać się o swoich bliskich, wskazując, iż wyjechali oni do Polski i zaginęli. Holenderska policja miała dla krewnych jednak wtedy dwie wiadomości. Dobrą, ich najbliżsi żyją i złą mówiącą, iż raczej szybko do nich nie wrócą. Siedzą bowiem w polskich celach.
To nie Holandia
Wiele bowiem wskazuje na to, iż Holendrzy chcący wydostać około 120 kilogramów narkotyków zapomnieli, że nie są u siebie w kraju. Wielokrotnie wspominaliśmy bowiem na łamach naszej strony, iż systemy prawne i karne Polski i Holandii bardzo się różnią. W krainie tulipanów przestępcy starający się wydostać na własną rękę narkotyki z portu po złapaniu zwykle mogą liczyć na małe wyroki. Gdy nie mają narkotyku w rękach, liczone jest to jako wtargnięcie. Przeważnie kończy się na pracach społecznych lub karach w zawieszeniu. W Polsce sprawa wygląda jednak nieco inaczej. Decyzją sądu cała dziewiątka posiedzi w celi co najmniej do początku marca. Później czeka ich proces. W nim zaś, zamiast miesięcy jak w Holandii, mogą usłyszeć karę nawet 12 lat więzienia. Więzienia, którego standard jest dużo niższy niż tego w Królestwie Niderlandów.
Dobrze się stało
Można więc śmiało powiedzieć, iż Holendrom wyjazd do Polski ewidentnie się nie opłacił. Jan Janse, z policji portu morskiego w Rotterdamie, w rozmowie z dziennikarzami AD, komentując tę sprawę, mówi o zupełnie nowej sytuacji. Zwykle próby wydobycia narkotyków przez Holendrów z kontenerów morskich miały miejsce tylko w Holandii, ewentualnie w belgijskiej Antwerpii. Wypad do Polski jest nowością. Być może grupa ta miała zbadać teren i sprawdzić, czy transport z Gdyni lub Gdańska nie jest bezpieczniejszy. Dobrze więc się stało, iż przestępcy zostali schwytani. Pokazuje to bowiem, iż przemyt nie popłaca, zwłaszcza w Polsce. Jeśli bowiem Holendrzy trafią do polskich cel, to po paru latach odsiadki w naszych warunkach zapewne odechce się im przestępczej kariery.
Źródło: AD.nl