Holendrzy pobili aresztowanego i skutego kajdankami Polaka
Trzech naszych rodaków, którzy bawili się w pubie Crazy Pianos w Hadze, mocno zaszło za skórę pracownikom firmy produkującej panele słoneczne. Do Polaków została wysłana policja, ale pięciu pracowników z Almere miało już tak dość przybyszów znad Wiły, iż skończyło na sali rozpraw i czekają ich o wiele większe konsekwencje niż prowodyrów całego zajścia.
Zadyma
Wszystko zaczęło się 8 lipca 2023 roku. Wtedy w namiocie – ogródku piwny baru Crazy Pianos, doszło do małej awantury. Polak wyraźnie kłócił się z jakimś innym gościem. Sytuację przynajmniej chwilowo uratowali jednak pracownicy, którzy wyprowadzili naszego rodaka. Ten jednak wrócił na miejsce z dwójką swoich towarzyszy w jeszcze bardziej bojowym nastroju i wymierzył cios jednemu z pracowników firmy zajmującej się fotowoltaiką.
Walka
Jeden cios sprawił, iż w ogródku piwnym wybuchła potężna rozróba. Podczas niej nasi rodacy mieli znokautować kierownika firmy zajmującej się panelami słonecznymi. Jego podwładni, chcieli rewanżu, zemsty. Walka rozgorzała więc na całego i szybko przeniosła się na bulwar.
Aresztowanie
Widząc, co się dzieje, wielu ludzi wezwało policję. Gdy przyjechał patrol, sytuacja nieco się uspokoiła. Największy z walczących, nasz rodak, postanowił uklęknąć i dał się spokojnie skuć oficerom. Wyglądało więc, iż już jest po sprawie, prowodyr bowiem został zneutralizowany.
Lincz
Nic jednak bardziej mylnego. Piątka Holendrów widząc, iż ich najgroźniejszy przeciwnik został wyłączony z walki, ruszyła do ataku. Część z nich dopadła pozostałą dwójkę naszych rodaków. Inni rzucili się na skutego, powalili go na ziemię i kopali, bili po twarzy. Patrol przerażony tym, co się dzieje stracił całkowicie kontrolę nad zachowaniem pracowników z Almere. Mundurowi nie byli po prostu wstanie powstrzymać swoich rodaków przed linczem na osobie z kajdankami na nadgarstkach.
Sytuację uspokoiło dopiero przybycie na miejsce jednostki z psami.
Przed sądem
Za to co się stało, pracownicy holenderskiej firmy stanęli przed sądem. Prokurator nazwał ich „ciężko pracującymi mężczyznami, z którymi można się pośmiać”. Mimo to jednak ludzie ci posunęli się zdecydowanie za daleko. Jak zauważył oskarżyciel to oni, a nie Polacy mieli ogromne szczęście. Gdyby bowiem skuty, zaatakowany przez nich mężczyzna, zginął lub po tym ataku stał się kaleką, mogliby spędzić lata za kratami. Tak zaś prokurator domaga się dla dwóch z nich kary 140 godzin prac społeczny, dla pozostałej dwójki zaś chce wyroku o 10 godzin niższego.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Przekonamy się za dwa tygodnie.
Upiekło się policji
W tej sprawie upiekło się też policji. W momencie skucia podejrzanego to oficerowie odpowiadają za jego bezpieczeństwo. Tu zaś mundurowi pozwolili na jego pobicie. Gdyby coś mu się stało poważnego, mógłby on dochodzić swych praw w sądzie. Zadaniem oficerów było bowiem niedopuszczenie do tej sytuacji wszelkimi możliwymi środkami.
Źródło: AD.nl