Holendrzy nudzą się sami w domu i….

Holendrzy nudzą się w domu i

Zamknięte puby, zamknięte restauracje, kina, teatry, dyskoteki, siłownie, baseny, centra handlowe. To nie jedyne pozycje długiej listy branż, które dotknęły obostrzenia koronowe. W efekcie wielu Holendrów nie miało co robić. Ludzie na pracy zdalnej, zamknięci w swoich domach, po prostu się nudzili. Wielu z nich, by ją zwalczyć, postanowiło zacząć działać. Skutki zaś tych działań doskonale widać w pierwszym kwartale tego roku.

W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2021 roku w Niderlandach przyszło na świat 12800 nowych Holendrów. Jest to więc o 2700 urodzeń więcej niż w analogicznym okresie 2020 roku, kiedy to jeszcze Holandia nie walczyła tak mocno z epidemią. Widać ludzie postanowili spędzać czas w łóżku.
Niemniej jednak, jak podaje Centralny Urząd Statystyczny, w kraju z racji epidemii, zwiększyła się śmiertelność. Liczba mieszkańców kraju spadła również z racji na mniejszą liczbę migrantów przybywających do krainy tulipanów. „Dziury” te jednak postanowili załatać sami Holendrzy, powodując początek wyżu demograficznego.

 

Holandia się kurczy

Pomimo tych przyjemnych wysiłków wzrost liczby ludności był mniejszy niż w analogicznym okresie 2020 roku. Różnic tej nie powoduje jednak nadmierna śmiertelność, a mniejsza ilość wspomnianych już migrantów. Obowiązkowe testy na granicach, ryzyko zakażenia daleko od domu, czy choćby dobra koniunktura gospodarcza w naszym kraju spowodowała, iż do Holandii pojechało mniej ludzi niż zwykle. W efekcie populacja w minionym kwartale wzrosła jedynie o 15 600 osób. Dla porównania w 2020 roku, mimo niższej dzietności, przyrost ten wynosił ponad 18 000.

Azylanci

Nie tylko jednak Polacy, Węgrzy czy Rumuni wpływają na liczbę ludności w Niderlandach. W trzech pierwszych miesiącach 2021 o azyl ubiegało się tylko 2700 osób, czyli o 30% mniej niż we wcześniejszym kwartale i aż 39% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Początek trendu

Urodziny w okresie od stycznia do marca, oznaczają, iż dzieci zostały poczęte w okresie od marca do maja. Co pokrywa się z pierwszą falą COVID-19. Czyżby więc, patrząc na czas trwania lockdownu i obostrzeń koronowych, kolejni malcy mieli przyjść na świat 9 miesięcy po drugiej fali? Wiele na to wskazuje.