Holendrzy nie wiedzą co mówi do nich Król

Król nie jest autorem mowy tronowej

Wczorajszy Prinsjesdag wiąże się z uroczystą mową tronową holenderskiego monarchy. Okazuje się jednak, iż niecałe społeczeństwo rozumie, co ma im do zakomunikowania król. Nie chodzi tu bynajmniej o to, iż mieszkający w krainie tulipanów Polacy, Bułgarzy czy Niemcy nie rozumieją po niderlandzku. Problem dotyczy połowy społeczeństwa, uwzględniając w tym rodowitych Holendrów. Czemu? Jak mówią eksperci, Holendrzy rozumieją słowa, ale nie rozumieją przekazu. Wypowiedź władcy jest po prostu dla nich zbyt trudna.

Problem

Czy to źle? Tutaj eksperci nie są jednogłośni. Część nie widzi w tym nic złego. Wskazują, iż jest to pewnego rodzaju „zabawa”, pewnego rodzaju gra słowna. Dostojna, krasomówcza forma wypowiedzi podtrzymująca wielowiekową tradycję.

 

Poziom wyższy

Analiza ostatnich przemówień Króla podczas Prinsjesdag wskazuje, iż wykorzystywał on język na poziomie HBO (nie chodzi tu o telewizję), poziom znany z naukowych debat akademickich. W krainie tulipanów większość zaś mieszkańców ma dyplom MBO, co zaś wiąże się z niewielką wiedzą i zapleczem merytorycznym niezbędnym do zrozumienia tekstów rządowych. W parze zaś z tą niewielką wiedzą idzie jeszcze mniejsza motywacja do zrozumienia słów władcy.
Szacuje się, iż 80% społeczeństwa uważa, iż holenderskie mowy tronowe, zwłaszcza w sferze detali, a nie ogólnej idei, powinny być łatwiejsze w odbiorze. W przeciwnym razie część słuchaczy, zwłaszcza tych dysponujących bardziej podstawowym wykształceniem, czuje się po prostu pominięta. Mają wrażenie, iż król, nawet jeśli mówi do nich, to robi to tak, iż ci go nie rozumieją.

 

Język literacki

Eksperci z Fundacji Czytania i Pisania wskazują, iż Król, abstrahując od kwestii związanych z prawem i przepisami, używa w mowie języka pisanego. Jak to rozumieć? Język ten jest dużo dokładniejszy i bardziej ukwiecony. Przykładowo „holistyczne spojrzenie na rzeczywistość” można zastąpić "całościowym/ogólnym spojrzeniem" i nie będzie to błąd. Słowo aberracja to odchylenie od normy itd.…
Fundacja nie uważa oczywiście, iż Król powinien mówić slangiem, czy niedbale nie przestrzegając form gramatycznych, ale powinien wziąć pod uwagę, iż z przekazem dotarłby do większej części społeczeństwa, gdyby użył języka bliższego społeczeństwu, a nie dworskim salonom.

 

Powaga urzędu

Są jednak ludzie, którzy uważają, iż takich słów po prostu wymaga powaga urzędu. Monarcha w swoich wypowiedziach powinien być spójny i rzeczowy. W tej sytuacji, zamiast więc przysłowiowo owijać w bawełnę, powinien używać zwrotów sensu stricto odnoszących się do pewnych kwestii pojęć i znaczeń. Nie można również zapominać, iż mowa ta skierowana jest w dużej mierze do zebranych na sali polityków, którzy dzięki temu doskonale wiedzą czego chce od nich władca. Tak rozpatrując sprawę to właśnie media i zaproszeni przez nich politolodzy mają wytłumaczyć plany monarchii ludowi.

 

 

Źródło:  Nu.nl