Holendrzy chcą się dorobić na ubezpieczeniach

Holendrzy chcą się dorobić na ubezpieczeniach

Epidemia COVID-19 przyniosła w Królestwie Niderlandów kolejny nieoczekiwany skutek. Okazuje się, iż korzystając z tej nadzwyczajnej sytuacji, Holendrzy zaczęli masowo popełniać oszustwa ubezpieczeniowe. Jak podają ubezpieczyciele, w 2020 roku przyłapano na tym 13 tysięcy osób, które chciały wyłudzić w sumie ponad 88 milionów euro. W tym roku jest jeszcze gorzej.

Wszyscy oszukują

Pieniądze z polis chcą wyłudzić nie tylko pojedyncze osoby. Podobny, nielegalny proceder udowodniono również przedsiębiorstwom. W ubiegłym roku przyłapano na tym 172 firmy. W październiku zaś tego roku licznik tego typu przestępstw wskazywał nieco ponad 200 podmiotów gospodarczych. Dla porównania w 2018, gdy nikt nie słyszał nawet o koronawirusie, były tylko 73 takie przypadki.

 

Minimalizacja kosztów

Czemu liczba przestępstw tego typu tak nagle wzrosła? Doskonałym przykładem mogą być przypadki wyłudzeń z branży gastronomicznej. Właściciel pubu wiele zainwestował w swój lokal. Niestety w 2020 roku praktycznie cały czas był zamknięty. Mimo dotacji rządowych nie udało mu się związać końca z końcem. W efekcie z każdy kolejnym dniem pub generował większe straty. Trzeba było je więc jakoś zminimalizować. Wiedząc, iż biznes nie przetrwa, nieuczciwy właściciel postanawia zaprószyć ogień w swoim, ubezpieczonym lokalu. Dzięki czemu z polisy może odzyskać dużą część zainwestowanej kwoty.

Problemy

Działanie takie, na pierwszy rzut oka, może wydawać się dobrym rozwiązaniem. W rzeczywistości jednak ubezpieczyciele, gdy podejrzewają nawet najmniejszą możliwość oszustwa, rozpoczynają śledztwo. Jeśli to wykaże, iż było to działanie celowe, ubezpieczony nie tylko nie otrzyma pieniędzy z polisy, ale również będzie musiał stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Gdy zaś dodamy do tego sytuację, w której na skutek podpalenia ogniem zajął się nie tylko lokal, ale i znajdujące się nad nim mieszkania, oszust może liczyć się nawet z latami odsiadki.

 

Zwykli Holendrzy

Co jednak ze zwykłymi Holendrami, odpowiednikami naszych „Kowalskich”? W ich przypadku motywacja jest podobna. Kryzys koronowy spowodował zmniejszenie dochodów. Te więc trzeba w jakiś sposób wyrównać. Jak? Można np. sprokurować kolizję, w której jest się ofiarą i domagać się pieniędzy z ubezpieczenia OC pojazdu sprawcy, wyolbrzymiając przy tym powstałe straty lub składając roszenia u różnych podmiotów. Można zostać "przypadkową" ofiarą potrącenia przez samochód, czy rzekomo skręcić kostkę lub złamać nogę przedstawiając fałszywe zaświadczenie lekarskie. Jeśli jednak dochodzenie wykaże, iż zrobiliśmy to z premedytacją lub nic nam nie jest, czekają nas ogromne problemy.