Zmiana mentalna w Niderlandach? Holendrzy chcą do armii
Raptem kilkadziesiąt godzin temu nasza redakcyjna koleżanka zastanawiała się nad tym, czy Holendrzy chwyciliby za broń i byli w stanie bronić Niderlandów. Okazuje się bowiem, iż mało kto z młodych ludzi ma tam przeszkolenie wojskowe. Na nagły pobór w chwili konfliktu armia nie ma wystarczająco sprzętu i instruktorów. Okazuje się jednak, iż to, co stało się na Ukrainie, było ogromnym zastrzykiem mobilizacyjnym. Niderlandzkie siły zbrojne informują o ponad dwukrotnym wzroście liczby chętnych do służby w armii, a przynajmniej do przejścia zasadniczego szkolenia wojskowego.
Jak wskazują holenderskie siły zbrojne, otrzymały one w zeszłym tygodniu 736 wniosków o przyjęcie do służby. Jest to ponad dwa razy więcej (54%), niż jeszcze miesiąc, czy dwa temu, kiedy to na szkolenie zgłaszało się około 350 osób, co i tak wielu uważało za dobry wynik.
Komandosi
Młodzi Holendrzy i Holenderki zgłaszający się do służby celują wysoko. Największym zainteresowaniem cieszą się jednostki specjalne, popularni komandosi. Oprócz nich równie popularne są też szeregi Marechaussee. Ta formacja może być dla wielu wyjątkowo przyszłościowa, ponieważ w Królestwie Niderlandów żandarmeria pełni funkcje policyjne, więc rekruci przywdziewający niebieskie mundury mogą liczyć na stałą, dobrze płatną, ciekawą pracę na co dzień.
Rezerwa wzywa
Oprócz osób, które po szkoleniu chcą związać się zawodowo z armią, zgłaszają się również osoby, które nie widzą swojej przyszłości w mundurze. Ludzie ci, jak wskazuje ministerstwo obrony, chcą przejść podstawowe szkolenie, by wiedzieć, jak się zachować w sytuacji kryzysowej. Chcą wiedzieć jak obsłużyć broń, poznać zasady pierwszej pomoc, taktyki, ale nie zrywać z dotychczasowym życiem i pracą. Żyć normalnie i być gotowym na ewentualne wezwanie podczas konfliktu.
Impuls chwili?
Ilu z tych rekrutów faktycznie zasili szeregi armii? Trudno powiedzieć. Podobnie jak w przypadku Polski, zanim możliwa jest mowa o poborze, czy szkoleniu chętni muszą przejść badania lekarskie, by sprawdzić, czy jest to bezpieczne dla ich zdrowia. Badanie jak i testy psychologiczne są wyjątkowo ważne podczas rekrutacji do oddziałów specjalnych. Jeśli ochotnicy je przejdą, czeka ich wyjątkowo ciężki trening-selekcja, w którym wielu może odpaść. W efekcie służbę, w elicie holenderskiej armii, z grupy tych ponad kilkuset chętnych rozpocznie może kilka, kilkanaście osób. Niemniej jednak ministerstwo i tak jest zadowolone, iż w społeczeństwie wzrosła świadomość obywatelskiej służby wobec kraju objawiające się chęcią wstąpienia do armii.
Otwartym pytaniem pozostaje jednak, czy jest to jednorazowy zryw, impuls chwili, czy Holendrzy naprawdę zaczęli dostrzegać zagrożenie i chcą się szkolić wojskowo.
Źródło: Nu.nl